Strona główna/Aktualności/Kultura i rozrywka/Rybniczanki mają książki we krwi

Rybniczanki mają książki we krwi

04.04.2024 Kultura i rozrywka

Grabownia, połowa lat 70. Na czarno-białym zdjęciu blondynka we wzorzystej sukience układa książki na regałach. Mieszkańcy bez trudu ją rozpoznają - to pani Ela. - Mama była tu pierwszą bibliotekarką - wspomina Jolanta Kulik, która kilkanaście lat później, w tym samym miejscu zrobiła sobie podobne zdjęcie. - Biblioteka stała się takim naszym ośrodkiem kultury w miniaturze - mówi Karolina Krzysztoporska. Dziś to właśnie ona pracuje tam, gdzie wcześniej jej mama i babcia.

Rybniczanki mają książki we krwi - Jolanta Kulik i Karolina Krzysztoporska - mama i córka. Zdj. Wacław Troszka

Ela, Jola, Karolina - babcia, córka, wnuczka - trzy pokolenia kobiet z jednej rodziny, które połączył jeden zawód: bibliotekarz. - To coś więcej niż praca - mówi z przekonaniem Jolanta Kulik, od trzech miesięcy emerytka. - Lubię kontakt z ludźmi - dodaje jej córka Karolina Krzysztoporska. Mieszkają w Grabowni i dobrze znają czytelnicze gusta tamtejszych mieszkańców.

- Wiemy, co kto lubił i lubi czytać, a starsi czy chorzy nie boją się zadzwonić i poprosić o podrzucenie im jakiejś książki do domu. I tak było zawsze - przekonują.

Rozdział pierwszy - Elka

- Mama zawsze lubiła książki, więc zaproponowano jej poprowadzenie powstającej w Grabowni biblioteki. Zgodziła się i pracowała w niej aż do emerytury - mówi o Elżbiecie Piesze jej córka Jolanta.

Placówka w budynku OSP działa od 1 lipca 1976 roku. Najpierw była filią Gminnej Biblioteki Publicznej w Ochojcu, potem - biblioteki w Rybniku. Elżbieta Piecha bardzo lubiła swoją pracę.

Blondynka we wzorzystej sukience układa książki na regałach. Mieszkańcy bez trudu ją rozpoznają - to pani Ela, pierwsza bibliotekarka w Grabowni. Zdj. Arch. pryw.

- Obok biblioteki był klub, więc mieszkańcy, którzy tam przychodzili, zaglądali też do biblioteki, do babci, bardzo pogodnej i pełnej ikry osoby. Wszyscy ją znali, bo dziadek miał zakład elektroinstalacyjny i w ich domu działał jedyny telefon w Grabowni, z którego zawsze można było zadzwonić - opowiada Karolina.

Jej babcia lubiła czytać i namiętnie rozwiązywała krzyżówki. - Kiedy przeszła na emeryturę, opiekowała się mną, moim bratem, siostrą i dwoma kuzynkami. Uczyła nas czytać i recytować wierszyki, czytała nam książki, opowiadała bajki i ciekawe historie z jej życia, również z czasów wojny. Babcia pochodziła z Jaśkowic, a w Grabowni zamieszkała po ślubie - opowiada Karolina.

Elżbieta Piecha, pierwsza bibliotekarka w Grabowni, zmarła siedem lat temu.

Rozdział drugi - Jola

- To był mój drugi dom - w bibliotece spędzałam mnóstwo czasu, więc kiedy dostałam propozycję pracy, z chęcią przejęłam pałeczkę po mamie - opowiada Jolanta Kulik.

To za jej czasów placówka przeszła cyfrową rewolucję, wzrosła liczba czytelników i książek, co na niewielkiej powierzchni - 30 m2 - było i wciąż jest sporym wyzwaniem.

- Kiedy dostałam propozycję pracy w bibliotece, z chęcią przejęłam pałeczkę po mamie - opowiada Jolanta Kulik. Zdj. Arch. pryw.

- Kiedy pracownica biblioteki w pobliskim Golejowie poszła na emeryturę, zaproponowano mi łączenie pracy w tych dwóch miejscach. Do dziś te dwie biblioteki stanowią pewną całość - w Golejowie placówka otwarta jest od poniedziałku do środy, w Grabowni - w czwartki i piątki. W Golejowie mamy też szkołę i przedszkole, do których chodzą dzieci z obu dzielnic - wyjaśnia pani Jola.

To właśnie ona rozpoczęła współpracę z Zespołem Szkolno-Przedszkolnym nr 4, za którą dostała nawet statuetkę przyjaciela szkoły. Nic dziwnego, zorganizowała najróżniejsze wydarzenia dla dzieci, od zajęć literackich przez wycieczki po spotkania ze strażakami-ochotnikami, bo obie biblioteki sąsiadują z OSP. Pani Jola z radością mówi o pokoleniach czytelników, które rosły na jej oczach oraz o wiernych czytelnikach, którym często doradzała w wyborze lektury.

- Mieszkanki Grabowni po drodze do sklepu, wstępowały po książkę. W jednej ręce niosły chleb i kiełbasę, w drugiej książki - opowiada z uśmiechem.

Zawsze wsłuchiwała się w opinie i prośby czytelników, sprowadzała dla nich nowości. - Miałam kilka starszych czytelniczek, które niestety już odeszły, ale były prawdziwymi miłośniczkami i krytyczkami literackimi. Czytały bardzo dużo i miały wyrobione zdanie na temat książek i autorów - opowiada pani Jola. Czytelnicy mówią o niej… „osoba o wielkim sercu, zawsze serdeczna i pomocna”. Dziś wciąż zagląda do biblioteki w Grabowni, najczęściej ze swoimi wnukami. Mówi, że to miłe przyzwyczajenie - iść do biblioteki.

- Mam z tym miejscem tylko dobre wspomnienia. Pracowałam sama, ale nigdy nie byłam samotna, bo zawsze byli ze mną czytelnicy - opowiada.

Rozdział trzeci - Karolina

- Mama włożyła w to miejsce wiele serca i wysoko ustawiła mi poprzeczkę - przyznaje Karolina Krzysztoporska, która, podobnie jak pani Jola, łączy pracę w dwóch placówkach.

- Mama wysoko ustawiła mi poprzeczkę - przyznaje Karolina Krzysztoporska, która, podobnie jak pani Jola, łączy pracę w dwóch placówkach. Zdj. Wacław Troszka

Dziś czytelnicy biblioteki w Grabowni mają do dyspozycji prawie 5,5-tysięczny księgozbiór.

- W styczniu i lutym zapisało się już 120 osób. Część wraca, ale przychodzą też nowi, którzy wybudowali w Grabowni domy. W Golejowie od stycznia zapisało się już 200 czytelników, a na stanie mam ponad 6 tys. książek - opowiada Karolina.

To dla nich z początkiem roku uruchomiła profile na FB („Odczytajmy Grabownię” i „Odczytajmy Golejów”) i chce organizować różne przedsięwzięcia.

- Zawsze mogę liczyć na pomoc strażaków OSP. W Grabowni korzystam z ich świetlicy, w której w czasie ferii zorganizowałam pierwsze zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci. Będą kolejne, bo to był strzał w „10” - zapowiada.

Tym bardziej że nie brakuje pasjonatów, których bibliotekarka zachęca do współpracy. - W ramach projektu „Podziel się talentem” planuję organizację zajęć z pasjonatkami ceramiki, szydełkowania czy tworzenia kartek okolicznościowych - mówi.

Pierwsze feryjne zajęcia literacko-plastyczne dla dzieci z Grabowni okazały się strzałem w „10”. Zdj. Arch. pryw.

Biblioteka zawsze była ważną częścią jej życia.

- Wychowywałam się nie tylko na książkach, ale też na kolorowej prasie dziecięcej, jaka pojawiła się w bibliotece u mamy. Z rodzeństwem rozwiązywaliśmy zamieszczane tam zagadki i wysyłaliśmy odpowiedzi na konkursy - wspomina.

Kiedy jej mama zdecydowała się przejść na emeryturę, postanowiła spróbować pracy bibliotekarza. Zawsze lubiła wyzwania i dziś jest też członkinią Rady Dzielnicy Grabownia.

- Biblioteka daje dużo możliwości, a pomysłów mi nie brakuje. Praca tutaj to sposób na kontakt z ludźmi, organizację ciekawych zajęć, spotkań czy wystaw - mówi. Tym bardziej że uzdolnionych plastycznie mieszkańców w obu dzielnicach nie brakuje. 

Z rybniczankami w bibliotece w Grabowni spotkał się prezydent miasta Piotr Kuczera. Zdj. (S)

Karolina myśli też o zajęciach zdrowego żywienia i artystycznych plenerach dla dzieci, planuje majowy „Tydzień bibliotek” i warsztaty zdobienia toreb czy spotkania dla uczniów w czasie szkolnych egzaminów.

- Dzieci lubią czytać. I to nie tylko najpopularniejsze dziś tytuły, ale też książki, po które kiedyś sięgali ich rodzice. Mam kilka młodych czytelniczek, które regularnie wypożyczają po 10 książek, a nawet więcej, wykorzystując do tego karty rodzeństwa czy rodziców - opowiada rybniczanka.

Dorosłe czytelniczki najchętniej sięgają po Kristin Hannah, Lucindę Riley czy Gabrielę Gargaś, czytelnicy - po książki Lee Childa.

- Żartują, że kiedyś będą jak Jack Reacher, bohater jego sensacyjnych powieści. Są czytelnicy, którzy przynoszą listę wybranych tytułów i tacy, którzy chcą, by im coś polecić. Popularnością cieszą się też biografie czy książki, na podstawie których powstały filmy. Ostatnio modna jest „Akademia Pana Kleksa” - mówi Karolina.

Mama i córka - bibliotekarki-pasjonatki. Zdj. (WaT)

W Golejowie ma jedną wyjątkową czytelniczkę. - Przypomina mi babcię Elkę, również w gestach i sposobie mówienia. Lubi opowiadać o książkach i swoim życiu - mówi rybniczanka. Część „jej” czytelników wraca do biblioteki po latach fascynacji e-bookami, bo przekonali się, że książka to papier i ten wyjątkowy zapach.

- Jest niezwykle wyczuwalny właśnie w bibliotece w Grabowni. Wchodzi się tu jak do starej klimatycznej księgarni - mówi Karolina Krzysztoporska, mama trójki synów.

- I pewnie w ten właśnie sposób skończy się pokolenie bibliotekarek w naszej rodzinie - mówi z uśmiechem. - A może pomogą synowe? - śmieje się pani Jolanta. Na razie jej wnuki chętnie grają w piłkę, dzięki tacie, założycielowi akademii piłkarskiej.

- I oczywiście rosną w otoczeniu książek. Wczoraj skończyliśmy czytać „Opowieści z Narnii”, przedwczoraj „Plastusiowy pamiętnik” oraz „Pucia” - opowiada Karolina, mama i bibliotekarka z Grabowni i Golejowa.

 

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula
do góry