Strona główna/Aktualności/Czy biogazownia w Jarocinie spodobała się mieszkańcom (..)

Czy biogazownia w Jarocinie spodobała się mieszkańcom Niewiadomia?

18.03.2024 Niewiadom

- Nie śmierdziało. Na zewnątrz nic nie śmierdziało. Dopiero gdy weszliśmy do środka biogazowni, gdzie odpady są przetwarzane to wewnątrz śmierdzi, wiadomo, to musi cuchnąć. Ale na zewnątrz nie śmierdziało. Ja jestem jak najbardziej za biogazownią. To jest nowoczesna technologia, każdy bioodpady produkuje, to jest Rybnikowi potrzebne, ale niekoniecznie u nas w Niewiadomiu. W naszej dzielnicy bym tego nie chciała - mówi nam Julia Lubańska, przewodnicząca Rady Dzielnicy Niewiadom, która w sobotę 16 marca uczestniczyła w wyjeździe studyjnym do biogazowni komunalnej w Jarocinie.

Uczestnicy wyjazdu do biogazowni w Jarocinie. Razem z mieszkańcami wizytować biogazownię pojechał też Wojciech Kiljańczyk, wiceprezydent Rybnika.

W sobotę 16 marca grupa około 30 mieszkańców dzielnicy Niewiadom, przedstawiciele Urzędu Miasta Rybnika oraz spółki Centrum Zielonej Energii Subregionu Zachodniego, a także radni wybrali się do Jarocina, by zwiedzić tam instalacje zagospodarowania odpadów komunalnych, między innymi biogazownię, podobną do tej jaka ma powstać w Rybniku.

Co ważne, w Jarocinie jest nie tylko biogazownia, ale też inne elementy systemu zagospodarowania odpadów. To bardzo duży zakład zatrudniający ponad 240 osób.

- To cały zespół wszystkich instalacji, który przetwarza łącznie około 150 tysięcy ton odpadów, zarówno selektywnie zbieranych, jak również zmieszanych odpadów komunalnych, remontowych, wielkogabarytowych. Tam jest też składowisko odpadów. Nas przede wszystkim interesowała biogazownia. To ona ma powstać w Rybniku - tłumaczy Wojciech Muś, prezes spółki Centrum Zielonej Energii w Rybniku.

 

Nowoczesny zakład w Jarocinie

Najpierw rybniczanie spotkali się z prezesem spółki i z głównym technologiem, którzy opowiedzieli jak funkcjonuje biogazownia i odpowiadali na pytania mieszkańców. Później zwiedzili samą biogazownię, czyli bardzo dużą, hermetyczną halę, w której działają biofiltry. Uczestnicy wyjazdu przyznają, że stojąc przed dużą bramą wjazdową do hali nie czuli żadnych zapachów. Dopiero, w momencie wejścia do biogazowni pojawiły się bardzo nieprzyjemne zapachy, typowe dla takiej instalacji.

W zakładzie w Jarocinie zatrudnionych jest ponad 200 osób.

"Jestem jak najbardziej za, ale niekoniecznie u nas"

Julia Lubańska, przewodnicząca Rady Dzielnicy Niewiadom, która uczestniczyła w wyjeździe studyjnym do biogazowni komunalnej w Jarocinie, generalnie chwali nowoczesną technologię.

- Nie śmierdziało. Na zewnątrz nic nie śmierdziało. Dopiero jak weszliśmy do środka biogazowni, gdzie odpady są przetwarzane to wewnątrz śmierdzi, wiadomo, to musi śmierdzieć. Ale na zewnątrz nie śmierdziało. Ciężko porównać te instalacje, bo u nas ma powstać sama biogazownia, a tam jest wszystko. W Jarocinie jest też wysypisko śmieci, PSZOK, odpady zielone, drzewa, choinki są tam składowane na dworze, a u nas to ma być zamknięte - mówi Julia Lubańska.

- Powiem tak: Ja jestem jak najbardziej za biogazownią. To jest nowoczesna technologia, to jest bio. Wiadomo, że każdy te bioodpady produkuje, to jest Rybnikowi potrzebne, ale niekoniecznie u nas, w Niewiadomiu. Ja uważam, że to jest za blisko domów mieszkalnych, tam są szczere pola, tam jest pusto. W Jarocinie szeregowe domki deweloperskie znajdują się jakieś 400 metrów od biogazowni, to jest dość duża odległość od tego zakładu, a u nas jest wszystko blisko, przedszkole czy szkoła - mówi Julia Lubańska.

Tłumaczy, że słuchała relacji radia 90, w której mieszkańcy mówili, że śmierdzi. - Ale mieszkańcy mówili, że bardziej śmierdzi z obornika, który rolnicy wyrzucają na pola niż z tej całej biogazowni - mówi Julia Lubańska.

To skoro nie śmierdzi, to dlaczego nie chciałaby, Pani by biogazownia powstała w Niewiadomiu? - dopytujemy.

- Ja idę za głosem mieszkańców, jestem przewodniczącą rady dzielnicy i chce być z tymi mieszkańcami. Są mieszkańcy w okolicy, którzy chcą tej inwestycji, są mieszkańcy, którzy jej nie chcą. Ja jestem już długo w radzie dzielnicy. Na tych terenach miało powstać wiele rzeczy, m.in. więzienie, domki deweloperskie. Niedawno powstał PSZOK, jakoś nikt się nie kłócił o to, że ma PSZOK powstać, powstał i jest. Jednak rozumiem moich mieszkańców. Gdybym mieszkała tam gdzie ci najbliżsi mieszkańcy mieszkają, to bym tego nie chciała. Taka biogazownia, to jest jak najbardziej super sprawa, super technologia bio, ale nie Niewiadom, tu nam nową drogę robią, tiry będą jeździć, obciążać tą drogę. Trzeba przyszłościowo myśleć o dzielnicy - mówi Julia Lubańska.

Jak przekonać mieszkańców, którym podobała się biogazownia w Jarocinie, ale woleliby, żeby powstała gdzie indziej?

Tymczasem Wojciech Muś, prezes Centrum Zielonej Energii tłumaczy, że nie będzie problemu dostawy odpadów biodegradowalnych na ulicę Sportową, dlatego, że ich się nie dostarcza tirami. - Już dziś zbieramy w mieście odpady. Jeżdżą z nimi specjalistyczne samochody, które są zabezpieczone przed tym, by wydostawały się z nich jakiekolwiek odcieki i zapachy i dziś ten odbiór jest również realizowany. My selektywną zbiórkę odpadów biodegradowalnych prowadzimy od dawna w Rybniku. I przy tej wydajności instalacji, którą planujemy to dostawy samochodami które odbierają odpady od mieszkańców będą na poziomie 10, 11 pojazdów dziennie każdego dnia roboczego. Oczywiście musimy pamiętać o tym, że będzie wywożony pofermentat większymi samochodami, ale najwyżej 2-3 ciągnikami siodłowymi w ciągu doby - mówi Muś.

Uspokaja też mieszkańców jeśli chodzi o bliskość zabudowań.

- Tak naprawdę w Jarocinie w linii prostej od biogazowni do najbliższej zabudowy jest 250 metrów, ale dyskutowanie o tym, czy to będzie 200, 300 czy 400 metrów nie ma większego znaczenia, dlatego, że hermetyzacja tych procesów, zamknięcie ich w halach, do których dostęp ma tylko powietrze z zewnątrz, a to z wewnątrz się nie wydostaje, dzięki panującemu podciśnieniu w całym procesie, to te 100 czy 300 metrów nie robią żadnej różnicy - mówi Muś.

To jak przekonać mieszkańców, którzy widzieli na miejscu biogazownię, są nawet pod wrażeniem, mówią "no jasne", ale zbudujmy to w innym miejscu? - dopytujemy.

- No właśnie to będzie dla nas bardzo trudne zadanie, bo jak rozmawiać z taką argumentacją, bo niby wiemy, że jest to miastu potrzebne, wiemy że my mieszkańcy wytwarzamy odpady i musimy je przetworzyć, wiemy, że technologia jest bezpieczna, stabilna, szczelna, hermetyzowana, ale i tak mówimy, że nie.
To wyzwanie przed nami, mamy w sobotę o godzinie 11 spotkanie z mieszkańcami, postaramy się odpowiedzieć na ich pytania i rozwiewać ich wątpliwości. Teraz po wizycie studyjnej, myślę, że przy wiedzy praktycznej po wizycie, będzie to bardziej możliwe - mówi Wojciech Muś.

Argumentem za biogazownią w Rybniku mają być też zastosowane w niej nieco inne rozwiązania.

- Biogazownia w Jarocinie funkcjonuje jako hala przyjęcia odpadów, która ma szybkobieżną bramę, co oznacza, że ta brama ma się bardzo szybko otwierać wpuszczając samochód i bardzo szybko zamykać. Ten samochód wjeżdża na miejsce rozładowania odpadów. W naszej koncepcji jest to inaczej zaplanowane. Planujemy zbudować w tej części zakładu śluzę. Tzn. będą dwie bramy wjazdowe. Najpierw jedna się otworzy wpuszczając samochód, ona się zamyka, a wtedy następna wewnętrzna brama dopiero pozwala otworzyć miejsce przyjęcia odpadów, do którego ten samochód już nie będzie wjeżdżał, bo ono będzie znajdowało się poniżej. To jest ten niuans, ta wielka różnica, bo auto nie będzie jeździło po podłożu, na którym rozładowują się samochody i na którym pracuje sprzęt, który go przesuwa. To zawsze daje możliwość zanieczyszczenia podłoża i wywożenia odpadów na zewnątrz, na kołach. My to zaplanowaliśmy w taki sposób, że koła samochodów nie będą miały żadnego kontaktu z odpadami, bo rozładowywać się będą do miejsca, które znajduje się poniżej rampy rozładunkowej - tłumaczy Muś.

Rybnicka instalacja planowana jest też na inną ilość odpadów - będzie mogła docelowo przyjąć 22,5 tys. ton odpadów. Jarocin pracuje na 15 tysiącach ton ale w dwóch reaktorach, czyli dwa razy po 15 tys. ton. 

- To, co jest niezwykle istotne, to fakt, że rybnicka instalacja będzie pracowała solo. To jeden element, dla jednej frakcji odpadów. Nie będzie tu żadnego tła jak w Jarocinie w postaci sortowni, zakładu mechaniczno biologicznego przetwarzania zmieszanych odpadów komunalnych oraz składowiska odpadów. W Jarocinie to jest obiekt, który rocznie przetwarza 150 tys. a mimo to, przy tej ilości odpadów, te uciążliwości zapachowe i tak są dla mieszkańców do zaakceptowania - zauważa Muś.

Biogazownia to niższa opłata dla mieszkańca

Rybnik liczy 130 tysięcy mieszkańców i potrzebuje instalacji przetwarzania odpadów.

Wojciech Kiljańczyk, wiceprezydent Rybnika, który razem z mieszkańcami pojechał wizytować biogazownię w Jarocinie zauważa, że dzięki takiej biogazowni można by było obniżać czy zachować na tym samym poziomie opłaty za zagospodarowanie śmieci.

- Poza tym zwiększylibyśmy nasze możliwości jeśli chodzi o selektywną zbiórkę - w Jarocinie to jest 70 procent, a my mamy na poziomie 30 - 45 procent, czyli na dużo niższych poziomach odzyski, a to jest konieczność dla samorządów, by spełnić te restrykcyjne wymagania. Trzecia rzecz to taki zakład pracy zatrudnia ponad 200 osób. Czwarta sprawa - biogazownia wytwarza prąd. Gdzie jest korzyść dla mieszkańca? W Jarocinie będą w ten sposób zasilać m.in. ośrodki sportowe w mieście. To jest ten efekt dla mieszkańców, jeżeli korzystamy z prądu wytworzonego z OZE, to np. pływalnie i inne ośrodki mogą zaoferować niższy bilet dla mieszkańca - mówi Wojciech Kiljańczyk.

Redaktor Naczelny
Aleksander Król
do góry