Nie bądźmy w menu!

12.10.2025 Nasz wywiad działa

– Młodzi ludzie nie mogą być tylko tematem dyskusji. Jeżeli nie ma nas przy stole, to jesteśmy w menu – mówi Jan Pałasz, który pięć lat temu był przewodniczącym Młodzieżowej Rady Miasta Rybnika, a dziś przewodniczy Polskiej Radzie Organizacji Młodzieżowych PROM i reprezentuje polską młodzież na europejskim forum, w grupie doradzającej przewodniczącej Komisji Europejskiej i 27 komisarzom z państw UE. – Z dumą mówię: jesteśmy z Polski, też możecie się od nas czegoś nauczyć! – przekonuje Janek, student ekonomii.

Jan Pałasz podczas kongresu samorządów uczniowskich w Rybniku. Zdj. (S)

Jeszcze 5 lat temu był Pan przewodniczącym MRM Rybnika, maturzystą Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego, działaczem Młodzieżowego Sejmiku. Jak trafił Pan na PROM?

Młodzieżowa rada była początkiem mojej przygody z polityką młodzieżową i szerzej, z aktywizmem. Byłem typem ścisłowca, więc działalność w radzie była dla mnie odskocznią od matematyki czy fizyki oraz świetnym sposobem, by zacząć dostrzegać problemy wokół mnie, a przede wszystkim, by nauczyć się na nie reagować. MRM uczestniczyła też w międzynarodowym projekcie Erasmus+ i przy okazji wymian międzynarodowych poznałem Alinę Prochasek z PROM-u, która uświadomiła mi, że moja działalność nie musi się zakończyć na młodzieżowej radzie. To ona pokazała mi świat NGO-sów i przekonała, że organizacje pozarządowe są doskonałym miejscem do samorealizacji. W PROM-ie zaczynałem jako wolontariusz, ale szybko zostałem najmłodszym członkiem zarządu, w którym jestem już trzecią kadencję, a obecnie jestem jej przewodniczącym – to duża odpowiedzialność, bo reprezentuję głos całej polskiej młodzieży, nawet tej, która nie wie, że PROM istnieje. Kiedy przyjechałem do Warszawy mówiłem otwarcie, że młodzież działa też w mniejszych miastach, takich jak choćby Rybnik, a czasem ma więcej energii niż ta z dużych ośrodków, i myślę, że ta postawa została doceniona przez organizacje zrzeszone w PROM-ie. Zawsze też ciekawiły mnie różne działalności – oprócz trzeciego sektora pracowałem też w pierwszym – w Kancelarii Premiera czy w Ministerstwie Cyfryzacji, ale chciałem również spróbować swoich sił w sektorze prywatnym i krótko po pracy w dużej korporacji, założyłem ze wspólnikiem firmę w Stanach. Prowadziliśmy ją przez półtora roku, a pomagaliśmy głównie młodzieżowym organizacjom i instytucjom w pozyskiwaniu funduszy.

Po co młodzieży PROM?

Zrzeszamy około 40 różnych NGO-sów, które działają na rzecz uczniów, studentów, lokalnych społeczności, wolontariatu czy wymian międzynarodowych. To jedyne takie miejsce, łączące te organizacje i samą młodzież, która jest bardzo różnorodna – ma mnóstwo pomysłów, ale też niestety problemów. PROM jest wspólnym głosem tych organizacji, bo każda osobno miałaby trudność, żeby trafić do Sejmu, Senatu czy Unii Europejskiej. Jesteśmy więc takim rzecznikiem młodzieży – zabieramy jej głosy do Warszawy oraz Brukseli i Strasburga, bo zgodnie z prawem europejskim, PROM ma tytuł do reprezentowania wszystkich młodych Polek i Polaków w Unii. Chcemy odpowiadać na ich realne potrzeby i uczyć młodych Polaków działania.

Jak mówić o potrzebach polskiej młodzieży w Europie?

Przede wszystkim z odwagą i bez strachu. Często widzę, że osoby wyjeżdżające do tej „wielkiej Unii” trochę wstydzą się tego, co robimy w Polsce, często też wychodzą z założenia, że jedziemy na Zachód po naukę. A ja staram się to całkowicie odwrócić – pokazuję, że w Polsce mamy cudowne inicjatywy, a młodzież ma ogromny potencjał. Bywa, że zaskakuje, jak choćby frekwencją w ostatnich wyborach prezydenckich, którą możemy się chwalić, ale przede wszystkim reaguje na wiele zjawisk i ma sporo cennych pomysłów. To tutaj tworzymy centra młodzieżowe i działa ponad 430 młodzieżowych rad, sprawiając, że jesteśmy pionierami w Unii Europejskiej. Kiedy więc jadę na Zachód, mówię: patrzcie, jesteśmy z Polski, też możecie się od nas czegoś nauczyć!

A głos młodzieży może zostać wysłuchany w tej „wielkiej Unii”?

Definitywnie! Coraz częściej widzę trend włączania do polityki różnych aktorów, nie tylko polityków czy samorządowców, ale również właśnie młodych ludzi z dużych i małych miast. I jesteśmy skuteczni – kilka lat temu w Brukseli i w Belgii działały bezpłatne staże. Duża część młodzieży musiała brać w nich udział, aby móc później starać się o pracę. I my, jako Europejskie Forum Młodzieży, pozwaliśmy rząd Belgii o to, że zgodnie z konstytucją nie może prowadzić bezpłatnych staży. I ten pozew wygraliśmy. W Polsce przed 2021 rokiem prawo, które było podstawą działania młodzieżowych rad liczyło kilka linijek tekstu, dzisiaj mamy trzy oddzielne paragrafy w ustawie o jednostkach samorządu terytorialnego. Walczyliśmy o to sześć lat, ale w końcu się udało. Głos młodzieży naprawdę jest coraz głośniejszy i lepiej słyszalny. Dlatego mocno wierzę w to, że jeżeli nie ma nas przy stole, to jesteśmy w menu. I zachęcam młodych ludzi do działania – jeżeli tylko chcecie i widzicie potrzebę do reagowania – róbcie to. Aktywność jest podstawą każdej działalności społecznej, a MRM Rybnika czy organizacje takie jak PROM są w stanie wam pomóc – wyartykułować ten problem czy pomysł oraz zanieść go tam, gdzie zapadają decyzje.

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula

Zobacz także

Zmiany w młodzieżowej radzie miasta
Zmiany w młodzieżowej radzie miasta

Zmiany w młodzieżowej radzie miasta

Młodzi rybniczanie podpisali porozumienie o współpracy
Młodzi rybniczanie podpisali porozumienie o współpracy

Młodzi rybniczanie podpisali porozumienie o współpracy

do góry