Jesień na targu! "Rybnickie targowisko wpisuje się w charakter miasta bardziej niż kopalnie i elektrownia"
- Z przyzwyczajenia nie doceniamy, jak wyjątkowym nasz targ jest miejscem, wpisującym się w charakter miasta bardziej niż kopalnie czy elektrownia - pisał niedawno w swoim felietonie dla Gazety Rybnickiej Aleksander Szojer, autor książki „Moja babcia gotowała dla Gierka - kulinarna podróż na Śląsk w czasach PRL-u”. Dziś odwiedziliśmy rybnickie targowisko przy ulicy Hallera. Wielkie, pomarańczowe banie i różowe wrzosy na straganach świadczą o tym, że jesień jest już blisko.
- To właśnie na bazarze z żywnością rozpoczyna się smaczne i zdrowe gotowanie. Mądrość tę pielęgnują wszystkie kultury, które gotowanie traktują z powagą. Każda włoska mamma wie, że tylko na targu znajdzie to, czego potrzebuje, żeby jej pasta czy risotto smakowały wyśmienicie. Każdy szanujący się Francuz odwiedza targ przynajmniej raz w tygodniu, by zobaczyć, na co jest aktualnie pora, uzupełnić zapasy serów i kiełbas czy też wyssać świeżą ostrygę. Dlatego też w sobotnie poranki okolice paryskiego Placu Bastylii są ludniejsze od Pól Elizejskich, a w targowe dni korki do mniejszych miasteczek tworzą się od najwcześniejszych godzin rannych. Bo targ to życie, ludzie i produkty wprost od tych, którzy je wytwarzają albo przynajmniej świadczą za ich jakość swoją reputacją - pisał Aleksander Szojer w jednym z felietonów dla Gazety Rybnickiej.
Felieton Aleksandra Szojera czytaj TUTAJ
Podobnie, świeże warzywa z własnych upraw wystawiają handlarze na straganach rybnickiego targu. Dziś drewniane stoły uginają się tam pod ciężarem wielkich pomarańczowych bani, które w zależności od gatunku, wielkości i przeznaczenia kosztują od kilku do 20 złotych.
Jesienną ekspozycję uzupełniają piękne wrzosy w doniczkach i cięte bukiety. Wciąż można znaleźć borówki, ale dziś, co ciekawe, nie widzieliśmy tu grzybów. Może wykupiono je, zanim odwiedziliśmy nasze targowisko?
Warto wybrać się tu także po „własne” ziemniaki, marchwie i buraki.
Ceny można znaleźć na slajdach!