Rybniczanka zapomina o grawitacji
Słyszysz: hamak, myślisz: relaks między drzewami. Ale w tych wyjątkowych hamakach można się porządnie zmęczyć i właśnie o to tak naprawdę tutaj chodzi. – Wykorzystujemy hamaki, by pracować nad siłą, elastycznością i kontrolą ciała, a przy okazji dobrze się bawimy – mówi rybniczanka Anna Kasprzak-Chowaniec, tancerka, aktorka i specjalistka od FlyAcro – zajęć łączących akrobatykę powietrzną, taniec i gimnastykę.
– Złap przez środek! Prawa noga dookoła i w tył, a teraz krok do przodu! – Anna Kasprzak-Chowaniec ćwiczy z dziewczynami na podwieszonych pod sufitem chustach, zwanych hamakami. W zajęciach FlyAcro i Aerial Dance chodzi o radość z ruchu, wzmocnienie mięśni, poprawę koordynacji, odstresowanie… – Sama wymyśliłam tę nazwę – mówi Anna Kasprzak-Chowaniec o FlyAcro – zajęciach akrobatyki powietrznej na hamakach, które prowadzi w centrum Movytza.
Dżudoczka w tańcu
Tańczyła od dziecka, również w Przygodzie i Małym Teatrze Tańca (dzisiejsze Vivero), więc wybór studiów nikogo nie zdziwił. – Cieszyłam się, że studiując nauczę się pracy z własnym ciałem, dzięki czemu w przyszłości będę mogła robić dosłownie wszystko; od tańca po fitness – wspomina tancerka, choreografka i aktorka, która o mały włos nie została dżudoczką.
– Przez lata trenowałam też w rybnickiej Polonii, z sukcesami. Ostatecznie zrezygnowałam, ale tamte doświadczenia – umiejętność bezpiecznego upadania i pracy z partnerem, brania go na barki czy podnoszenia – bardzo przydały mi się w tańcu współczesnym – mówi rybniczanka, która tłumaczy, że adrenalina na scenie, brawa i emocje dawały jej większą satysfakcję niż sportowa rywalizacja.
Dziś jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, Wydziału Teatru Tańca w Bytomiu. Studiowała też w belgijskim konserwatorium, współpracowała z teatrami w Bielsku-Białej, Wrocławiu i Katowicach. Na studiach poznała męża, z którym w Rybniku zrobiła m.in. „Wodowisko”, spektakl w fontannie przed bazyliką, performance „Tryptyk Industrii” na Ignacym czy międzynarodowe warsztaty i pokaz „Work in progress” na rynku.
– Z Wojtkiem, który teraz zajmuje się reżyserią i realizuje zlecenia w całej Polsce, jesteśmy aktorami teatru tańca, więc robimy też różne przedstawienia, w których ostatnio wykorzystujemy tzw. ludzkie „wańki-wstańki”, na których aktor tańczy poza pionem – opowiada o półkulistych platformach akrobatycznych, które zagrały m.in. w spektaklu „Ptaki Łapserdaki”.
Z powietrzną akrobatyką po raz pierwszy zetknęła się w Belgii. – Koleżanki ze studiów ćwiczyły akrobatykę na chustach – wspomina.
Namiastka trzepaka
Moda na aktywność z wykorzystaniem szarf oraz chust w kształcie hamaka trwa w Polsce od kilku lat. – Można je używać nawet w terapii dzieci z niepełnosprawnościami, ale mnie kręcą akrobacje – przyznaje rybniczanka.
W Rybniku to wciąż raczej niszowa pasja, bo to niełatwy biznes. Jej się udaje – prowadzi 8 grup, w których trenują dziewczęta, panie, mamy i córki. Poznają podstawy, a z czasem bardziej zaawansowane układy. Najmłodsze uczestniczki mają 9 lat.
– Większość dzieci lubi się huśtać i wisieć do góry nogami. Hamak w jakimś stopniu zastępuje im nasze dawne zabawy na osiedlowych trzepakach, ale to przede wszystkim promocja aktywności, dająca dzieciom wielką radochę. Najbardziej lubią ćwiczenia związane z „zaplataniem” się na wysokości i „spadaniem”, bo na hamaku można zrobić niemal wszystko, pod warunkiem że jest bezpiecznie – mówi instruktorka.
FlyAcro jest widowiskowe, ale to propozycja dla osób zdrowych i sprawnych fizycznie, również tych, którym znudziła się siłownia i inne aktywności. Anna od 10 lat ćwiczy pilates, ale równie chętnie sięga po hamak.
– Treningi wzmacniają i rozciągają całe ciało, angażują mięśnie, poprawiają koordynację i postawę, a głowa odpoczywa – wylicza.
Warto jednak przekonać się, czy to propozycja dla nas, bo układy tylko pozornie są łatwe. To specyficzne ćwiczenia wysiłkowe, stąd lista przeciwwskazań: od problemów z kręgosłupem i skórą po nadwagę.
– Najtrudniejszą częścią tej pracy jest chyba „nakręcanie” uczestniczek, gdy coś im się nie udaje, a najfajniejszą – kiedy wychodzą zmęczone, ale zadowolone, że dały radę – mówi rybniczanka.
Grawitacja im niestraszna
W sporej sali Movytza wisi 17 zielonych hamaków. Muszą być odpowiednio zamontowane, regularnie prane, a w razie potrzeby wymieniane.
– Są sprowadzane z zagranicy i bezpieczne. Niektórzy montują hamaki w domach, trzeba tylko odpowiednio dobrać mocowanie – radzi.
Sama też ma taki hamak: – Moje dziecko już się na niego wspina, ja ćwiczę, a mąż wsiada do niego z rocznym dzieckiem na brzuchu i zasypia – mówi z uśmiechem. Czasem jeszcze brakuje jej sceny, ale potem przypomina sobie ośmiogodzinne treningi, pracowite weekendy, czas spędzany w garderobach, sińce i obolałe ciało…
– Utrzymanie wydolności organizmu na tak wysokim poziomie jest męczące. Nasyciłam się dobrymi spektaklami, w których wystąpiłam, to wystarczy. Mam za sobą już tyle różnych zmian, że jestem gotowa na kolejne i mam nowe pomysły – mówi o wyzwaniach: rozkręceniu centrum Movytza czy montażu akrobatycznych kół.
– Koła jakoś mnie kręcą – mówi z uśmiechem Anna Kasprzak-Chowaniec.
