Postcrosserka z Nowin
Zdrowia, powodzenia i sukcesów – sporo dobrych życzeń na 2025 rok. A ile z nich dostaliście na kartkach pocztowych? No właśnie. Musicie poznać postcrossing – projekt, w którym rybniczanka Halina Szymik jest najlepsza w Polsce, do tego ma znajomości w ponad 130 krajach świata, a w kolekcji wyjątkowe gotochi i maxicards.
– To przyjemny sposób spędzania czasu, poznawania nowych ludzi i krajów, ćwiczenia znajomości języków i wyszukiwania informacji o ludziach i miejscach – mówi Halina Szymik o postcrossingu, który umożliwia wysyłanie i otrzymywanie pocztówek z całego świata.
Jego twórcą był portugalski student, który w 2005 roku założył platformę internetową postcrossing.com, skupiającą miłośników kartek pocztowych z całego świata. Każdy zarejestrowany na stronie postcrosser otrzymuje wylosowane adresy użytkowników serwisu, do których wysyła pocztówki i w zamian otrzymuje kartki od innych. Dziś portal liczy 804 tys. użytkowników z ponad 200 krajów świata, którzy wysłali już prawie 80 mln pocztówek.
Krok za krokiem
Halina Szymik pochodzi z tak zwanych Ziem Odzyskanych, z Puszczy Noteckiej, nad jeziorem Rąpino. – Stały tam trzy poniemieckie domki, bez elektryczności, cały mój świat – opowiada. Pewnie dlatego zawsze była ciekawa tego, co jest gdzieś tam za horyzontem.
– W szkole do naszej klasy dołączyła repatriantka z dzisiejszej Litwy i zaczęłam korespondować z jej kuzynkami. Kiedy nauczyłam się rosyjskiego, co nie sprawiało mi trudności, bo mama i babcia pochodziły z dzisiejszej Białorusi, nawiązałam kolejne kontakty, wyszukując adresy do korespondencji w tygodniku „Kraj Rad”. W szkole średniej nauczyłam się języka niemieckiego i korespondowałam już z rówieśnikami z NRD, Węgier, Bułgarii, Jugosławii i Czechosłowacji – opowiada.
Do Rybnika przyjechała w 1972 roku, z koleżanką. Wyszła za mąż za Ślązaka, a na urlopie wychowawczym zaczęła się uczyć angielskiego. – W 2009 roku koleżanka, z którą korespondowałam, opowiedziała mi o postcrossingu – mówi.
Halsza na poczcie
– Każdego dnia siadam przed komputerem, losuję adresy, wypisuję pocztówki, naklejam znaczki i idę na pocztę. Wysyłam i odbieram kartki, które dostałam. Każda ma nadany numer, który trzeba zarejestrować na stronie – wyjaśnia Halina Szymik, która w postcorssingowym świecie funkcjonuje jako Halsza i ma kontakty w 136 krajach.
– Niektóre pocztówki przyszły z naprawdę rzadkich miejsc jak Brunei, Wyspy Bożego Narodzenia, Republika Środkowoafrykańska, Gambia, Mjanma czy Wyspa Świętej Heleny. Jestem na pierwszym miejscu w Polsce w wysyłanych pocztówkach i w pierwszej setce na świecie. Chyba się uzależniłam – śmieje się pani Halina, która wysłała już ponad 15.500 kartek. Jedną z życzeniami świąteczno-noworocznymi również do naszej redakcji.
Kolekcja co się zowie!
– Zbieram pocztówki z chińskimi znakami zodiaku i zwierzętami z tych znaków. Rok 2024 upłynął pod znakiem smoka, mojego znaku. Nowy chiński 2025 będzie rokiem węża – wyjaśnia rybniczanka, która zbiera też pocztówki związane z pocztą, malarstwem, sportem, sławnymi ludźmi czy koronowanymi głowami. Nie wszystkie są papierowe.
– Dostałam kartkę drewnianą, metalową, zrobioną laserowo oraz komputerową techniką 3D, kartkę z jedwabiem i z recyklingu. Mam też wydawane w Japonii gotochi – co roku każda prefektura wydaje swoją kartkę, fantazyjnie wyciętą na kartonie grubości ok. 1 mm. Zbieram też tzw. maxicards – pocztówki z naklejonymi z przodu znaczkami i stemplami okolicznościowymi, ale np. kartka z ptakiem musi mieć „ptasi” znaczek i stempel. Najpiękniejsze maxicards są z Australii i Białorusi. W Polsce dawno temu wydano bodaj jedną taką kartkę – opowiada rybniczanka, która zbiera też popularne wśród kolekcjonerów kartki z niebieskimi kotami.
Szafa pęka
Przetestowała już pudełka po butach, teraz używa segregatorów. – Układam kartki po cztery w koszulkach, obrysowuję gorącym radełkiem krawieckim żeby się nie przesuwały i wkładam do segregatorów. Widokówki z miastami w pakietach po 100 sztuk obwiązuję folią spożywczą, opisuję i układam w szafie. Zajmują mniej miejsca niż pudełka po butach – mówi z uśmiechem.
W nowym roku chciałaby uzupełnić kolekcje kartek fińskiej ilustratorki Inge Löök z ulubionej serii o dwóch ciotkach i te z koronowanymi madonnami z polskich sanktuariów. No i pewnie życzyłaby sobie, żeby znaczki potaniały.
– Dużo kartek wysyłam przez Niemcy, bo tam znaczek kosztuje 0,95 euro, a u nas, w zależności od tego, na jaki kontynent wysyłam kartkę: 10-13 zł – mówi Halina Szymik, postcrosserka z Nowin.