Strona główna/Gazeta Rybnicka/E-Wydanie i archiwum/„Taki jest żużel, kiedy jest jednego więcej.” Paweł (..)

„Taki jest żużel, kiedy jest jednego więcej.” Paweł Trześniewski o drużynie, juniorach, walce ROWu Rybnik o utrzymanie

19.06.2025 Nasz wywiad działa

W piątek (20.06) o godzinie 20.30 odbędzie się spotkanie rewanżowe Innpro ROW Rybnik i Sparty Wrocław. O sytuacji juniorów w klubie, nastrojach i problemach rozmawiamy z Pawłem Trześniewskim, kluczowym juniorem ROWu, który w Rybniku jeździ od dziecka, a w 2021 zadebiutował w meczach ligowych.

Paweł Trześniewski, junior Innpro ROW Rybnik. Zdj. WaT

Ostatnie miejsce w tabeli, straty rzędu łącznie 111 punktów. Wynik jest tragiczny, powiedz, jak Ty to widzisz, oczywiście z perspektywy juniora. Czy to kwestia dużo mocniejszych rywali, czy waszej słabości?

Nie chciałbym się wypowiadać za wszystkich zawodników. Natomiast uważam, że wszyscy zmagamy się z Ekstraligą. Inne drużyny już są ileś lat w tej lidze, więc my się z tym bardziej mierzymy. Jest nam ciężko, ale wydaje mi się, że najważniejsze to przygotować się do play-downów, żeby wdrożyć się w ten klimat ekstraligowy, bo tak naprawdę to będzie w fazie play-downów najważniejsze. Tam będą najważniejsze mecze. Wiadomo, że w każdym spotkaniu walczy się, by wygrać. Natomiast rywale są bardzo mocni i wymagający.

To już druga część sezonu, teraz faza rewanżowa. Czyli nie  stawiacie na poprawę w meczach fazy zasadniczej, tylko trochę doturlacie się do tych play-downów?

Turlaniem bym tego nie nazwał, wiadomo, że każdy zawodnik w każdym meczu chce być jak najlepszy. Natomiast myślę, że nasza uwaga będzie skupiona na budowaniu siebie i swoich umiejętności, po prostu do funkcjonowania w Ekstralidze, żeby później w tych najważniejszych meczach pokazać, na co nas stać.

Paweł Trześniewski opowiada szczerze o atmosferze w klubie. Zdj. AK

Jak układa Ci się współpraca z prezesem Mrozkiem? Słychać różne głosy, sporo osób twierdzi, że nie jest to "człowiek łatwy"...

Moim zdaniem prezes powinien być prezesem. Jeśli wykonuje swoje obowiązki i klub jest zadbany, to wszystko jest okej. Czasem wiadomo, ma swoje zdanie, też pewnie chciałby, żebyśmy wygrywali już teraz, nie tylko w tej fazie play-downów. Więc czasami też nie jest tak, jak on by sobie wymarzył, ale myślę, że wspólny język da się znaleźć i czasami można się porozumieć w pewnych kwestiach.

Rozumiem, że w kwestii, dajmy na to, dostępu do toru, by trenować, czy pomocy w dobraniu sprzętu i typu rzeczach, nie ma problemu ze strony klubu?

Klub nie robi nam pod górkę, jeśli o to chodzi. Czyli jeśli chcemy treningów, czy chcemy jakoś zmienić tor, czy cokolwiek, to nie ma z tym problemu. Nie możemy narzekać - mamy treningi, mamy możliwość regularnej jazdy. Teraz jest jeszcze dużo zawodów młodzieżowych, więc korzystamy z tego. Nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń.

Jak ci się jeździ po torze przygotowywanym w tym sezonie? Czy są realne różnice? Pojawiają się zarzuty, że tor jest przygotowywane pod Nickiego Pedersena.

Czy tor jest przygotowany pod Nickiego? No, każdy zawodnik wyraża jakieś swoje preferencje. Później jako drużyna próbujemy dojść do wniosku, jaki tor będzie najlepszy. Mieliśmy kilka meczów, w których był różnie przygotowywany tor, żeby sprawdzić. To też było pod kątem późniejszych, ważniejszych spotkań. Żeby po prostu sprawdzić, jaki tor nam pasuje. Nigdy nie będzie tak, że cała drużyna będzie zadowolona z jednego toru. Jedni wolą twardszy, drudzy przyczepniejszy.  Tu jest najważniejsze, żeby się dopasować do tego, jaki tor jest i żeby tor był powtarzalny w Rybniku. Wtedy będzie dobrze, będziemy wiedzieć, na czym jedziemy.

Paweł Trześniewski: Wszyscy musimy pokazywać, że jesteśmy najlepsi, by jeździć Zdj. WaT

A Tobie dobrze się jeździ? Czy wolisz jednak inaczej przygotowywany tor?

Jeśli chodzi o nawierzchnię, tak naprawdę do wszystkiego trzeba się dostosować. Ja gdzieś tam wolę, jak jest trochę przyczepniej, natomiast tor jest taki sam dla wszystkich. Też mamy treningi na takim torze, więc do takiego trzeba się przygotować. To nie jest tak, że nie lubię i nienawidzę tak przygotowanej nawierzchni, tylko próbuję znaleźć najlepsze ustawienia i jak najlepsze ścieżki.

Na juniorów ROWu spada cała krytyka. Mimo wszystko jest w tym trochę racji,  bo dyspozycja juniorów zdaje się niedopasowana do ligi, w jakiej jeździcie.

Może tak być i my sobie zdajemy z tego sprawę. To już jest Ekstraliga i może to było za szybko dla nas, może nie byliśmy przygotowani do tego, mówię też o sobie, nie chciałbym za innych. Jest różnica i poziom jest dużo wyższy, więc może potrzebujemy czasu, może się nie nadajemy do tego, trudno powiedzieć. Tak jak mówię, jest jeszcze ta druga część sezonu, która jest teoretycznie ważniejsza. Mam nadzieję, że doświadczenie już z tych kilku przejechanych meczów będzie działało pozytywnie.

Zdaje sobie sprawę, że taki kubeł zimnej wody wylany w pierwszej części sezonu to ważne doświadczenia. Nawet gdbyby ROW spadł z Ekstraligi, to  będą one cenne.

Tak, na pewno, nawet jeśli spadniemy, czego oczywiście bym nie chciał. To gdzieś to doświadczenie zebrane w Ekstralidze zaprocentuje w przyszłości.

Z racji tego, że Maksym Borowiak jeszcze nie wrócił do jazdy, na Tobie spoczywa odpowiedzialność. Jak radzisz sobie z tą presją? Mierzycie się z silniejszymi przeciwnikami. Przypomnę mecz z Zieloną Górą, gdzie formacja juniorska zdobyła w sumie dwa punkty. Jak się z tym czujesz?

Jest to ciężkie. Każdy mecz chcemy się pokazać z jak najlepszej strony i chcemy walczyć z rywalami. Nie jest to proste i jak nie wychodzi, to później trzeba szukać przyczyny. Czasem jedną jest łatwiej znaleźć, drugą ciężej, natomiast musimy z tym sobie radzić.

I jak wywalczyliśmy sobie tę Ekstraligę, to trzeba pokazać, na co nas stać.

Świadomość, że w zespole jest niezdrowa rywalizacja psuje nawet radość z kibicowania. Czy Wam ona też się udziela?

Na tym właśnie wydaje mi się, że to polega, jak jest jednego więcej. Każdy dąży, żeby być lepszym od drugiego. Teraz nie ma Maksa, jestem ja i Kacper, więc na razie przynajmniej jakiejś rywalizacji wśród nas nie ma. Natomiast to nie zwalnia nas z tego, że będziemy walczyć i dążyć, by po prostu wykorzystać te mecze i zebrać jak najwięcej doświadczenia.

Jest jakaś szansa na poprawę w drugiej części sezonu? Jakie widzisz recepty na to, by to nie wyglądało tak, jak dotychczas?

To jest bardzo ciężkie pytanie. Gdybyśmy znali odpowiedź to też sami byśmy ją wdrożyli. Mamy jeszcze tak naprawdę całą rundę rewanżową na to, żeby się przygotować. Każdy musi wrzucać te punkty, juniorzy szczególnie. Natomiast cała drużyna musi być zgrana w meczach. Tak jak kiedyś ligę niżej mogło pojechać dobrze trzech zawodników i dało się wygrać mecz, tak teraz musi pojechać siedmiu. Jest to ciężkie i myślę, że wszyscy w drużynie, cały sztab pracują nad tym, żeby dojść do tego momentu, w którym będziemy w lepszej pozycji.

Odnoszę wrażenie, myślę nie tylko ja, że stworzono zespół indywidualistów, którzy okazjonalnie jeżdżą zespołowo? Widać to chociażby po jeździe Nickiego Pedersena, czy jego zachowaniach w parku maszyn. Jakie ty masz o tym zdanie?

Każdy zawodnik, wyjeżdżając na tor, zdaje sobie sprawę z tego, że walczy na swój własny wynik, który później składa się na wynik drużyny. Jeśli są momenty, w których da się pomóc koledze, czy dojechać z nim w pewnych sytuacjach, to powinniśmy to robić. Natomiast na takim poziomie to nie jest proste. Czasem gdzieś ktoś może mieć jakieś zarzuty “A nie poczekałeś, nie popatrzyłeś”. Natomiast przy tak mocnych drużynach, ciężko jest czasem jeszcze za kimś popatrzeć, czy poczekać. Więc tak naprawdę każdy walczy o to, żeby jeździć. Taki jest żużel, kiedy jest jednego więcej. Z jednej strony to dobrze w razie jakiegoś wypadku, kontuzji. Natomiast wszyscy musimy pokazywać, że jesteśmy najlepsi, by jeździć.

Masz 19 lat, a już jeździsz w najlepszej lidze na świecie, w dodatku z byłymi mistrzami świata w zespole. Czy jest komunikacja między wami? Nie jest to utrudnione przez jakieś poczucie autorytetu, stres?

Na pewno staram się też wydobyć jakąś wiedzę, jeśli jestem w stanie i jeśli oni są w stanie mi ją przekazać. Jest to fajne, że są takie osoby. Natomiast podczas zawodów jest to ciężkie. Jeśli któremuś z tych lepszych zawodników też nie idzie i też ma problemy, to wiadomo, że nie będzie się jeszcze przejmował jakimś juniorem. Natomiast staramy się wszyscy razem do tego dojść, żeby było dobrze, bo po to jesteśmy w tej drużynie.

Jak mówiłeś, jesteś oddany klubowi, ale gdybyś usłyszał z któregoś z mocniejszych klubów: “Słuchaj Paweł, spisywałeś się dobrze i chcielibyśmy, żebyś do nas przeszedł”, to czy rozważyłbyś taką opcję?

Mam ważny kontrakt w Rybniku i od tego trzeba zacząć. Dużo zależałoby od prezesa Mrozka - jeśli by chciał mnie puścić, no to okej, ale jeśli chciałby mnie zatrzymać, to też dobrze. Tak naprawdę nie chciałbym teraz takiego wyróżnienia. Natomiast zobaczymy, jak się poukłada. Okaże się, czy Rybnik zostanie w Ekstralidze, czy ja się dostosuje do Ekstraligi, czy to jest moment na to, żeby tu jeździć, czy może potrzebuję jeszcze kilku lat. Więc nie chciałbym teraz mówić, że jak Rybnik spadnie, to przejdę do klubu z Ekstraligi, bo niekoniecznie tak musi być. Najważniejsze jest teraz zbieranie umiejętności, skupienie się na rundzie rewanżowej, później na play-downach.

Jak nastroje przed Wrocławiem? Trudny przeciwnik i w dodatku mecz na wyjeździe.

My mamy w tym tygodniu kilka zawodów juniorskich, więc jeszcze nasze myśli nie są skierowane bezpośrednio na Wrocław. Natomiast wiemy, że to będzie ciężki rywal, ciężki teren, natomiast może też nam to pomoże, że nie jesteśmy faworytem i będziemy mieli spokojniejszą głowę. Jedziemy po prostu zdobywać doświadczenie i może akurat wywalczyć jakiś tam przynajmniej bliski wynik albo remis, może wygrać. Nic tego nie skreśla, więc zobaczymy, jak się mecz potoczy.

Rozmawiał: Michał Cieciura

do góry