Młodzież nie pije alkoholu, woli narkotyki
- Wszystko zaczęło się w wieku 9 lat. Wtedy po raz pierwszy spróbowałam marihuany. W wieku 12 lat spróbowałam twardych narkotyków. Później to już była tylko równia pochyła. Na początku korzystałam z tego, że nikt mnie o to nawet nie podejrzewał. Byłam dobrą uczennicą. Nie mówi się o tym, że uzależnione mogą być osoby tak młode. Chcę by to wybrzmiało - mówiła 21-latka, która od lat zmaga się z uzależnieniem. Dziś, 16-listopada w Rybniku odbyła się konferencja z cyklu „Cztery pory roku bądź ze mną”.
- Długo mi się „upiekało”. Poważniejsze problemy zaczęły się w wieku gimnazjalnym, kiedy przestałam się już z tym kryć. Zaczęłam olewać szkołę, choć wcześniej byłam bardzo dobrą uczennicą. Zaczęły się problemy z prawem, coraz gorsze towarzystwo… W wieku 14 lat miałam dość poważną próbę samobójczą - mówiła osoba od lat zmagająca się z uzależnieniem od narkotyków. - Dopiero w momencie kiedy się przyznałam, tata z ciocią zaczęli szukać dla mnie pomocy… - przyznała.
Dr. Katarzyna Musioł, ordynator Oddziału Pediatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, współorganizator konferencji „Cztery pory roku, bądź ze mną”, przyznaje, że na oddział trafiają coraz młodsze dzieci, które wykazują objawy uzależnienia. - Najmłodsze dziecko, które do nas trafiło i było uzależnione od alkoholu, miało 12 lat. Ale coraz częściej widzimy inne zachowania uzależniające. Dzieci za dużo czas spędzają przed ekranami: tabletami, komórkami. Mamy przypadki dzieci, które nie są w stanie zjeść posiłku bez ekranu - mówi dr. Katarzyna Musioł.
Młodzież nie sięga po alkohol
Dr Katarzyna Musioł przyznaje, że dzisiejsza młodzież nie sięga tak często po alkohol jak dawniej. Woli inne środki: dopalacze, energetyki, e-papierosy.
- Z moich obserwacji szpitalnych wynika, że kiedyś, gdy dziecko miało problem to się upijało, rozładowywało swoje frustracje przez alkohol. Teraz dzieci się zamykają i albo te frustracje konwertują, czyli przemieniają na bóle somatyczne: bóle głowy, bóle w klatce piersiowej, bóle brzucha, bądź mają depresję, dokonują samookaleczeń. Dziś decydowanie mamy mniej dzieci, które trafiają do nas po nadużyciu alkoholu, natomiast zdecydowanie więcej dzieci po nadużyciu tabletek, po próbach samobójczych, okaleczeniach - przestrzega dr. Katarzyna Musioł.
Apeluje, by na samookalecznia nie patrzeć jak na fanaberię, modę. Rodzic musi być uważnym, bo to początek jakiegoś problemu u dziecka. Wołanie o pomoc. Często te dzieci nie mają nad czymś kontroli, natomiast mówią, że mają kontrolę nad własnym ciałem i gdy je skaleczą, czują moment ulgi. To wentyl bezpieczeństwa - mówi Musioł.
Sebastian Pietrołaj, instruktor terapii uzależnień tłumaczył, że młodzi ludzie niechętnie podchodzą do alkoholu.
- Wolą chodzić na blanta, wolą chodzić na inne specyfiki, wolą w ten sposób spędzać czas. W Gliwicach jest taki park, park Chopina, tam wszyscy się „dotleniają”. Młodzi ludzie spędzają tam trzy czwarte swoje życia. Nie chcą niczego więcej. Bardzo trudno potem przekierować takiego człowieka na inny sposób spędzania wolnego czasu. Ciężko rozbudzić alternatywę - Sebastian Pietrołaj.
Młodzi żyją w świecie swojej grupy rówieśniczej. Dorośli nie mają dostępu
Specjalista podkreślał, że młodzi nigdy nie zaczynają z narkotykami w samotności.
- Zawsze jest grupa. Ten pierwszy raz, mimo że mają z tym kłopot, bo doskonale wiedzą, zdają sobie sprawę z tego jakie to może przynieść konsekwencje, zawsze to odbywa się w towarzystwie. Presja grupy, atrakcyjność tej grupy, w której się obracają, jest tak wielka, że sięgną po narkotyk - mówi Sebastian Pietrołaj.
Podkreśla, że młodzi żyją w swoim świecie rówieśniczym. Dorośli czasem są potrzebni, bo „można ich wykorzystać”, ale nie mają do ich świata tak naprawdę dostępu.
Młodzi nastawieni na branie
- To, co pociąga te dzieciaki to odczuwanie radości z życia. Bardzo wiele tych dzieciaków, z którymi mam do czynienia na co dzień, traktuje to jako podstawę życia, bycia, chcą odczuwać przyjemność - mówi Sebastian Pietrołaj, dodając, że to podpowiada im kultura masowa.
Dzieciaki idą za tym, co im proponuje świat, za tym systemem wartości, jaki często widzą, słyszą, za szybką konsumpcją.
- Są nastawieni na branie, nie tylko środków psychoaktywnych. Nasze dzieciaki w ośrodku, często mam wrażenie, że to jest zbiór egoistów. Oni są nastawieni na branie. Ja, ja i moje, i ciągłe zaspakajanie potrzeb. Dużo trzeba czasu i oddziaływań terapeutycznych, by te dzieciaki przekierowały ten swój system wartości. Z tego „ja i moje” na to że inni też są jeszcze ważni - mówi Sebastian Pietrołaj.
Dodaje, że w swoim poszukiwaniu i eksperymentowaniu młodzi nie mają strachu, podejmują się często ryzykownych zachowań. - Oni nie mają skruchy, refleksji, mają uśmiech na twarzy, ich to kręci. To jest szczere z ich strony - mówi.
Problemem jest człowiek, a nie narkotyk
Sebastian Pietrołaj tłumaczy, że oddziaływania terapeutyczne powinny koncentrować się nie na substancjach, nie na tym co dzieciak bierze, ale na nim samym.
- Problemem jest człowiek, nie narkotyk, Gdy pacjenci przychodzą do poradni proszą, by nauczyć ich nie brać, zachować abstynencję. Oczywiście dajemy im narzędzia, ale gdy człowiek nie upora się ze sobą samym, to narzędzia i tak nie będą działać, albo będą działać na krótką metę. Dlatego pacjenci często wracają do nałogu - mówi Pietrołaj.
Rodzice muszą mówić jednym głosem
Jadwiga Grech - psycholożka, seksuolożka, psychoterapeutka tłumaczy, że ważną rolę w terapii młodzieży odgrywa rodzina.
- Dziecko potrzebuje grupy, to być może jeśli poczuje siłę w rodzinie będzie miało siłę przewartościować swoją grupę - zauważa Jadwiga Grech.
Tłumaczy, że z każdą rodziną (nawet powszechnie uważaną za patologiczną) można pracować. - Każda rodzina, tak jak jednostka ma zasoby. Wszystko zależy od tego, czy my patrzymy na tą matkę przez zasoby, czy tylko wady. Jak doceniamy zalety rodzica, to wzmacniamy jego moc sprawczą.
Jeżeli to nam się uda, to wtedy on będzie umiał pomóc dziecku - mówi Jadwiga Grech.
Dodaje, że nie można obwiniać dziecka. - Dziecko może robić wszystko, rośnie, eksperymentuje, nie możemy wymagać od dziecka, że będzie miał myślenie osoby dorosłej. To jest niedojrzały człowiek - mówi.
- Dzieci uczą się przez obserwacje. Jak mówimy dziecku, że alkohol jest szkodliwy, a wieczorem robimy sobie lampkę wina i siadamy przed telewizorem, to dajemy dwa sperzeczne komunikaty. W tych sprzecznych komunikatach dzieci gubią się najbardziej - mówi Jadwiga Grech.
Podkreśla, że rodzice muszą mówić jednym głosem.
- Jak matka atakuje ojca to dziecko będzie broniło tę swoją część. Nie ojca do końca. I cała sztuka polega na tym, by oni umieli ze sobą współpracować dla dobra dziecka. Jako para możecie się kłócić, ale jako rodzice musicie mieć to samo zdanie - mówi Jadwiga Grech.
Konferencja „Cztery pory roku bądź ze mną”
- 16 listopada odbyło się trzecie spotkanie z cyklu „Cztery pory roku bądź ze mną”. - Uzależnienia to kolejny problem zdrowia psychicznego, który pojawia się wśród dzieci. Podczas wcześniejszych konferencji podejmowano temat depresji i dysforii płciowej wśród młodych ludzi.