Sztuka migania
– Kiedy pracowałam w sklepie, nosiłam plakietkę z symbolem przekreślonego ucha. Dochodziło do zabawnych sytuacji bo wiele osób myślało, że jestem głucha, wyjaśniałam więc, że obsługuję klientów również w języku migowym. Wtedy był to jedyny taki sklep w Rybniku – wspomina rybniczanka Anita Zelek, tłumaczka języka migowego i propagatorka współpracy z osobami głuchymi, ale też pasjonatka sztuki i rękodzieła, która od marca w Domu Kultury w Boguszowicach prowadzić będzie Artystyczny Klub Niesłyszących.
Była nastolatką, gdy podczas obozu harcerskiego na dworcu PKP zobaczyła osoby głuchonieme, żywo z sobą rozmawiające. Dopiero kilka lat później skorzystała z nadarzającej się okazji. – Grupka głuchoniemych chłopaków, których zagadnęłam w sklepie o to, gdzie mogę się nauczyć języka migowego, zaprosiła mnie do rybnickiego klubu osób niesłyszących – wspomina Anita Zelek. Właśnie tam dowiedziała się o kursie. Dla samodzielnej mamy było to finansowe wyzwanie, ale chęci zwyciężyły. Skończyła kolejno trzy stopnie kursu, ale wciąż było jej mało, zdała więc egzamin w Warszawie i została tłumaczem języka migowego.
– Głusi posługują się Polskim Językiem Migowym, który jest naturalny, żywy, ma własną gramatykę, gesty, mimikę. Najważniejszy jest więc ciągły kontakt z osobami głuchymi – mówi Anita Zelek. Często więc kurs migania ukończony przez jednego wydelegowanego urzędnika jest niewystarczający, stąd problemy głuchych w urzędach i bankach, ale też w sklepach czy przychodniach. – Oczywiście zdarzają się też migający lekarze i pielęgniarki, ale trudno mówić o rosnącej popularności języka migowego – mówi rybniczanka. Robi więc, co może.
Przecież się da
Pomogła znaleźć nową pracę głuchemu fachowcowi pracującemu przy termomodernizacji jej bloku. Teraz jest doceniony przez szefa, który chce się uczyć języka migowego. Dzięki niej grupa głuchych uczestniczyła też w rybnickich wydarzeniach kulturalnych, a pasjonat fotografii Michał Holona pokazał swoje prace w herbaciarni White Monkey.
– Wtedy wspólnie z Portem Sztuki zaprosiliśmy głuchych i słyszących, by połączyć te dwa światy. Niesłyszący są dość hermetyczną grupą, czują się bezpiecznie w swoim środowisku, a mają różne talenty, które warto poznać. Głusi są trochę jak moje dzieci, zawsze będę o nich walczyć i dbać – mówi Anita Zelek, która wspólnie ze strażakami ochotnikami z Syryni zaplanowała też dla głuchych kurs pierwszej pomocy.
Rybniczanka chętnie opowiada innym o Kulturze Głuchych, o tym, jak zachować się w ich obecności, na co zwracać uwagę, a na co nie. – Kiedy 12 lat temu zaczęłam prowadzić zajęcia wolontaryjne w rybnickich szkołach i przedszkolach, żadne inne miasto tego nie robiło. A dzieciaki są bardzo zainteresowane i jeżeli choć jedno z nich nauczy się języka migowego, będzie to mój mały sukces – mówi.
"Przecież" się nie da
Języka migowego może się nauczyć każdy, choć początki są trudne. – Bolą dłonie, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni by palce tak się układały, z czasem jednak nabiera się biegłości, choć oczywiście błędy się zdarzają. Wystarczy nie takie ułożenie dłoni i już mamy inne słowo – mówi Anita Zelek. Wyjaśnia, że znając język migowy nie porozumiemy się za granicą z tamtejszymi niesłyszącymi.
– Kiedyś zgłosili się do mnie policjanci, którzy szukali tłumacza do osoby głuchej narodowości ukraińskiej. Wyjaśniłam im, że niestety język migowy nie jest uniwersalny – mówi. Migając można przekazać zarówno proste zdania, jak i dzieła Mickiewicza. Są jednak wyjątki.
– W języku migowym nie ma odpowiednika słowa „przecież”. Są za to regionalizmy: gwara śląska ma wiele zapożyczeń z czeskiego i niemieckiego języka migowego – mówi i dodaje: – Zdarzyło mi się migać o tańcu, co było wyzwaniem, bo nie jest łatwo przekazać taneczne pojęcia i to, jak odbierać taniec i ruch. Ekspresja przydała się również, kiedy migałam bajki w ramach „Wirtualnych wieczorynek” realizowanych przez DK w Boguszowicach. Oczywiście można też migać muzykę i tu chylę czoła przed tłumaczkami koncertu pieśni patriotycznych w TVP. Reakcje były różne, ale mnie łzy napływały do oczu, gdy one tak wspaniale przekazywały rytm, ducha i emocje tych utworów – mówi Anita Zelek.
Kiedyś zgłosili się do mnie policjanci, którzy szukali tłumacza do osoby głuchej narodowości ukraińskiej. Wyjaśniłam im, że niestety język migowy nie jest uniwersalny.
Nie miga się od wyzwań
Od lat interesuje się sztuką i rękodziełem. – Maluję obrazy, przerabiam meble, tworzę i ozdabiam drewniane pudełka, pracuję ze szlifierką i wiertarką, więc często mam pokiereszowane ręce, co dla osoby migającej może być powodem do za kłopotania – śmieje się rybniczanka, która skończyła też dwie szkoły krawieckie. Nic więc dziwnego, że DK w Boguszowicach wpadł na pomysł, by połączyć jej różne pasje i zorganizować zajęcia artystyczne dla niesłyszących. – Oni wolą rozmawiać rękami, niż nimi tworzyć, ale mam nadzieję, że uda się ich zachęcić. Zajęciami zainteresowały się również osoby słyszące, które chcą przy okazji poznać język migowy. I to bardzo mnie cieszy – mówi Anita Zelek.
Sabina Horzela-Piskula