Ogródki działkowe na Smolnej. Tu rybniczanie spędzają wakacje
Słoneczny dzień. Chodzę między działkami przy Smolnej, szukając numeru 56. Tyle tych ogródków, że trochę się gubię. Wszędzie zielono, rześko. A przecież to środek dużego miasta! W końcu docieram na miejsce. Nieśmiało otwieram furtkę i mówię głośne „Dzień dobry!”, by sprawdzić czy ktoś tu jest. Z małego domku z jasnego drewna wychodzi pan Michał, który razem w żoną Elą od nieco ponad roku są posiadaczami wymarzonej działki. To ich oaza zieleni w środku miasta.
Wiele działek na Smolnej, które mijałem po drodze idąc do pana Michała, przygotowano na wakacje „pod dzieci”. W wielu ogródkach znajdują się dziś baseny i trampoliny. Widać maluchy z rybnickich bloków spędzają tu wakacje.
U pana Michała nie ma basenu. Są za to owoce i warzywa. I to jakie! W jego ogródku rosną ogórki, fasola, papryka i szpinak. Pachną pomidory i słodkie maliny. Oczywiście są też kwiaty. I królowa... całkiem pokaźna dynia. Prawdziwe królestwo owoców i warzyw!
Jednak nie zawsze tu tak wyglądało.
- Praktycznie przez rok od kiedy mamy działkę, robiliśmy remont, bo było to strasznie zapuszczone. Musiałem wszystko wycinać, wyburzyć i zacząć od samego początku - mówi pan Michał.
By nic się nie zmarnowało z tuj, które zostały ścięte i palet Pan Michał zrobił ogromny stół.
- Mój szwagier co roku w grudniu sprzedaje choinki i w ubiegłym roku nie miał co zrobić z paletami, więc je wziąłem, porozbijałem na miejscu i zrobiłem stół - uśmiecha się pan Michał. Z płytek, które zostały po remoncie zrobiłem blat, żeby to jakoś wyglądało - dodaje.
Za domkiem znajduje się zaplecze gospodarcze, gdzie - jak mówi - jest „najważniejsza rzecz na każdej działce” - kompostownik. Jak tłumaczy Pan Michał do niego trafiają wszystkie odpady zielone - gdy przegniją, będzie nawóz jak złoto. Kiedy przyjdzie jesień, na stare grządki daje się ów kompost i wszystko przekopuje.
Na działce jest też ogromny 200-litrowy pojemnik na deszczówkę, którą gospodarz podlewa uprawy - tak jest ekologicznie i oszczędnie - i wędzarnik, który zawsze się przyda.
Na koniec tego małego tourne zaglądamy jeszcze do samego domku. Jest bardzo ładnie urządzony.
Rano praca, wieczorem odpoczynek
Gdy siedzimy w altance przy własnoręcznie zrobionym przez gospodarza stole, odwiedza go inny działkowiec - pan Tadeusz, który zaprasza mnie na swoją działkę. Ma ją od ponad 11 lat, a liczy około 4,30 arów. Tutaj też, na środku stoi drewniany domek.
- Kiedyś tu była komórka na różne rzeczy razem z piwnicą. Zrobiłem więc z tego pomieszczenie, w którym można posiedzieć, a nawet się zdrzemnąć - tłumaczy Pan Tadeusz, który zrobił tu wszystko na nowo, po swojemu.
Na jego działce rośnie dużo nowych krzewów, które posadził. Są smaczne czereśnie, maliny i granatowe borówki. Są też warzywa.
- Uprawiam czosnek, cebulę, pomidory - pokazuje. Przyznaje, że kiedyś na swoich działkach niektórzy trzymali zwierzęta.
Dlaczego kupił działkę? Nieprzypadkowo. Pan Tadeusz pochodzi z rolniczej rodziny, więc lubi pracę w ogrodzie. Innym powodem jest też to, że od kilku jest na emeryturze, a na działce nie można się nudzić. Spędza tu całe dnie. Rano podlewa kwiatki i przeprowadza drobne prace, by wieczorem spokojnie posiedzieć i odpocząć.
Coraz młodsi kupują działkę. Dzieci mają gdzie spędzać wakacje
Co ciekawe - jak mówi pan Tadeusz - od pewnego czasu w ogródkach można spotkać coraz młodszych działkowiczów, którzy są albo ze Smolnej albo z Dąbrówki.
- Decydują się na posiadanie, bo chcą spędzać czas na łonie natury ale też często ze względu na dzieci, by maiły gdzie się bawić - mówi.
Działkowcy ze Smolnej przyznają, że gdy ma się ogródek działkowy w ogóle nie trzeba wyjeżdżać na urlop. Tu można spędzić najpiękniejsze wakacje.
Autor: Filip Kubala