Mieszkańcy Boguszowic piszą list do prezydenta. Domagają się odebrania reszty zwierząt
70 mieszkańców Boguszowic podpisało się pod listem do prezydenta Rybnika, wysłanym także do wojewody oraz Głównego i Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii, w którym domagają się rozwiązania problemu, z którym borykają się od lat, a o którym głośno stało się w calej Polsce, kiedy w asyście policji obrońcy zwierząt odebrali kilkadziesiąt psów i kotów z hodowli, znajdującej się przy ulicy Rejewskiego w Rybniku. Mieszkańcy nie mogą zrozumieć, dlaczego interwencja została przerwana i nie odebrano wszystkich znajdujących się tam zwierząt.
Mieszkańcy Boguszowic napisali długi list
„Jesteśmy mieszkańcami dzielnicy Boguszowice w Rybniku, ulicy Rejewskiego, Dunikowskiego, Generała Szeptyckiego, Jasnej oraz Cyprysowej. Zmagamy się od lat z problemem hodowli psów „Akira” (dawniej „Nazir”, Piekielne Wrota), prowadzonej przez naszych sąsiadów, zamieszkałych przy ulicy Mariana Rejewskiego” - piszą w liście do prezydenta Rybnika.
W liście zauważają, że ponad 10-godzinna interwencja Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami Oddział Bytom z dnia 25 października, na skutek której w asyście policji odebrano część zwierząt, „żyjących w skrajnie uwłaczających warunkach” i w „stanie przerażającym”, została przerwana.
- „Po przeprowadzonej interwencji Organizacja TOZ Bytom nie może podjąć dalszych działań, z uwagi na decyzję Powiatowego Inspektora Weterynarii oraz lokalnych weterynarzy” - czytamy w piśmie mieszkańców Boguszowic.
Mieszkańcy zauważają, że „z powodu decyzji Powiatowego Inspektora Weterynarii i lokalnych weterynarzy hodowla ma możliwość funkcjonować dalej w takich warunkach jak do tej pory”, a przypominają, że zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt - utrzymywanie ich w niewłaściwych warunkach jest traktowane jako znęcanie się nad zwierzętami.
W piśmie mają wiele zastrzeżeń do działań Powiatowego Inspektora Weterynarii. - „Każdorazowo, gdy na ulicy Rejewskiego zgłaszane są sytuacje niepokojące sąsiadów (zbyt duża ilośc zwierząt, stan zwierząt, itp.) Powiatowy Inspektor Weterynarii przyjeżdża na miejsce po kilku dniach a teren jest intensywnie przygotowywany oraz wysprzątany. Naszym zdaniem działanie służb kontrolnych, zwłaszcza weterynaryjnych powinno być nakierowane na ochronę zdrowia i dobrobytu zwierząt, a odnosimy wrażenie, że taka sytuacja w niniejszej sprawie nie ma miejsca” - piszą mieszkańcy.
W liście do prezydenta mieszkańcy Boguszowic skarżą się m.in. na odór, ale też wyrażają obawy o swoje bezpieczeństwo, bo w hodowli ich zdaniem znajdują się też psy rasy uznawanej za niebezpieczną, co wymaga zezwolenia (co potwierdził TOZ Bytom, że wywiezione zostały także psy rasy pit bull).
Mieszkańcy Boguszowic liczą na kompleksowe rozwiązanie problemu.
Jak podkreśla w rozmowie z Gazetą Rybnicką jedna z mieszkanek podpisana pod pismem do prezydenta - ludziom nie chodzi jednak o własny komfort, ale przede wszystkim o dobro zwierząt.
- Tam zgotowano im piekło na ziemi - mówi nam mieszkanka Rybnika.
Urząd Miasta chce odebrać resztę psów, prokuratura stawia zarzut
Urząd Miasta Rybnika bynajmniej nie umywa rąk w tej sprawie. Urzędnicy zamierzają odebrać resztę zwierząt z hodowli przy ulicy Rejewskiego w Boguszowicach.
- Urząd Miasta w Rybniku wszczął postępowanie w kierunku odebrania zwierząt ich właścicielom. Bierzemy pod uwagę krzywdę zwierząt, którą zobaczyliśmy w dniu interwencji i na tej podstawie będziemy działać - mówi Agnieszka Skupień, rzecznik rybnickiego magistratu.
Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Rybniku postawiła zarzut właścicielce hodowli.
- Postawiony został zarzut z ustawy o ochronie zwierząt dotyczący utrzymywania zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania przez właścicielkę hodowli - mówi Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca Prokuratora Rejonowego w Rybniku.
Przyznaje, że postępowanie będzie trwało. - Musimy uzyskać dokumentację z badań weterynaryjnych wszystkich zwierząt, które zostały odebrane przez przedstawicieli fundacji - mówi pani prokurator. - Drugą sprawą jest prowadzone równolegle do naszego postępowanie administracyjne prowadzone przez Urząd Miasta zmierzające do odebrania reszty zwierząt - zauważa pani prokurator.
Dlaczego przerwano interwencję i nie odebrano reszty psów?
Przypomnijmy, w wyniku interwencji z dnia 25 października Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, rybnickiego Pet Patrolu, Policji, urzędników UM w Rybniku i strażaków OSP, odebrano kilkadziesiąt zwierząt z hodowli przy ul. Rejewskiego. Psów było tam jednak więcej, ale interwencja została przerwana. Dlaczego?
- Przerwano interwencję w późnych godzinach nocnych. Miała być kontynuowana drugiego dnia, bo trzeba było zorganizować miejsca dla odbieranych zwierząt. Ich ilość nas zaskoczyła. Trzeba było poprosić o pomoc kilka innych fundacji. My też byliśmy tam jako pomoc - tłumaczy Izabela Kozieł z Pet Patrol w Rybniku.
Coś poszło jednak nie tak.
- Niestety sytuacja się skomplikowała, było mnóstwo dezinformacji. TOZ Bytom był już w drodze, kiedy otrzymał informacje, że była policja, że zwierząt już tam nie ma. Dlatego się wycofali. Mieli przyjechać jeszcze kolejnego dnia, ale na miejsce przyjechał powiatowy lekarz weterynarii, który nie stwierdził, by zwierzętom coś zagrażało. W tym momencie została odebrana nam możliwość zabrania reszty zwierząt. Nie mogliśmy podważyć stwierdzeń powiatowego lekarza weterynarii - mówi Izabela Kozieł.
Zauważa, że właściciele mieli dwa dni na posprzątanie i pozbycie się chorych zwierząt.
- Analogicznie można wyobrazić sobie sytuację, że popełnione zostaje przestępstwo, są zwłoki, ktoś przyjeżdża w dniu interwencji widzi to, po czym dwa dni później reagują służby, dając dwa dni sprawcy na posprzątanie - mówi Izabela Kozieł.
- Jesteśmy pewnymi rzeczami rozczarowani, utrudniano nam działania, związano nam ręce, nam, czy TOZowi, które miał resztę zwierząt odebrać - mówi Kozieł.
Kto wiązał ręce? - pytamy. Informacja, że nie ma tam już zwierząt była z policji? - dopytujemy.
- Tak. Ale też Powiatowy Inspektor Weterynarii nie miał żadnych zastrzeżeń, a z tego, co się orientuję nie był w środku. Oceniał zwierzęta, które były na zewnątrz a tam warunki nie były złe. Problem był ze zwierzętami, które znajdują się wewnątrz budynku - zauważa Izabela Kozieł.
Czy Powiatowy Lekarz Weterynarii widział zwierzęta wewnątrz budynku?
Katarzyna Mura, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Rybniku wizytowała hodowlę przy ulicy Rejewskiego w czwartek, czyli dwa dni po interwencji obrońców zwierząt i policji.
Skąd ta zwłoka? - dopytujemy.
- Nie można mówić o jakiejkolwiek zwłoce. To gospodarstwo nie podlega pod nadzór Powiatowego Lekarza Weterynarii w Rybniku. Ono nie ma nadanego weterynaryjnego numeru identyfikacyjnego. My planowo go nie kontrolujemy. Czynności zostały przeprowadzone zgodnie z przyjętym sposobem działania, z uwzględnieniem zaplanowanych już wcześniej zadań realizowanych przez Inspektorat. Dlatego nie może być mowy o jakiejś zwłoce, czy zaniedbaniu z naszej strony - dodaje.
Tłumaczy, że jej wizyta miała na celu stwierdzenie aktualnego stanu zwierząt, który na dzień wizyty oceniła jako bardzo dobry.
- Czy widziała Pani wszystkie zwierzęta z hodowli przy Rejewskiego? Także te znajdujące się wewnątrz budynku? - pytamy.
- Widziałam około 20 zwierząt na terenie posesji przy ulicy Rejewskiego. Ich kondycja była bardzo dobra - odpowiada Katarzyna Mura.
Czy była Pani w środku budynku? - dopytujemy.
- Byłam tam gdzie mogłam wejść. Nie mam uprawnień do wejścia do budynku mieszkalnego, w którym nie jest prowadzona działalność nadzorowana przez Inspekcję. - przyznaje.
Czyli należy rozumieć, że była pani na zewnątrz? - dopytujemy.
- Tak, ale zwierzęta były też wypuszczane z budynku - tłumaczy Powiatowy Lekarz Weterynarii.
Czy w Pani ocenie w budynku mogą znajdować się także psy, które nie są w tak idealnej kondycji, jak te, które pani widziała? - pytamy dalej.
- Pet Patrol, TOZ Bytom i inne organizacje, wskazywały, że zabrały zwierzęta wymagające opieki - tłumaczy.
Czy w oceni Powiatowego Lekarza Weterynarii można trzymać takie ilości zwierząt w domu jednorodzinnym? - pytamy jeszcze.
- Prawo tego nie zakazuje - mówi Katarzyna Mura.
Fundacje potrzebują wsparcia
Fundacje, które opiekują się odebranymi zwierzętami potrzebują wsparcia.
- Te zwierzęta mogą być u nas nawet parę lat, sprawy ciągną się latami, a to są zwierzaki, które są dowodami w sprawie. Pod naszą opieką mamy kilkanaście psów, część jest w hotelu, część w domach tymczasowych, pomogły też inne fundacje, np. Wodzisławskie Psy i Koty - mówi Izabela Kozieł.
Możemy pomóc. Przede wszystkim, wesprzeć finansowo organizacje, pod opieką których znalazły się odebrane zwierzęta. Zarówno bytomskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (inicjator interwencji) jak i rybnicki Pet Patrol uruchomili internetowe zbiórki pieniężne.
Chcesz pomóc? Wesprzyj zbiórkę pieniężną
Aleksander Król