Kupcy z targowiska w rybnickim urzędzie
– W każdym mieście i w każdym państwie, w którym bywamy targowiska działają i są ważne. Skoro tutaj funkcjonujemy, to chcemy tylko żeby nam nie przeszkadzać – mówili kupcy z rybnickiego targowiska, którzy 12 czerwca spotkali się w Urzędzie Miasta Rybnika z wiceprezydentem miasta Wojciechem Kiljańczykiem, by porozmawiać o wstępnych planach budowy bloków przy ul. Rzecznej, na części targowiska i jego parkingu. Jak należało się spodziewać emocji nie brakowało.
Wizja II etapu „Strefy Rzeczna”, czyli budowy przez miejską spółkę TBS ośmiu wielorodzinnych domów ze 150 mieszkaniami, kosztem części targowiska i jego parkingu, rozgrzała emocje handlujących tam kupców, którzy przez ponad dwie godziny mówili o swoich obawach.
– Nie jesteśmy przeciwni budowaniu mieszkań, ale dlaczego ma się to odbywać naszym kosztem? Słyszymy, że to nie jest likwidacja targowiska, ale bez parkingu tak naprawdę nie istniejemy, więc to jednak jest likwidacja targowiska. Nasi klienci przychodzą do nas nie tylko pieszo czy na rowerach. Noszą ciężkie siaty, kupują worki ziemniaków i trudno sobie wyobrazić, że będą je taszczyć na parking wielopoziomowy. A bez klientów będziemy powoli umierać. Przyjeżdżają do nas na zakupy osoby z Gliwic, Pszczyny i ze wszystkich okolicznych miast, bo to jest najpiękniejsze i największe targowisko. Ono żyje, ale bez parkingu, przestanie istnieć – mówił Wiesław Saczka, który handluje na targowisku.
Kupiec zwrócił też uwagę, że parking przy targowisku nie dotyczy tylko klientów, ale i samych kupców, dowożących towary do swoich punktów. – To około 150 busów i samochodów z przyczepkami, gdzie mamy je postawić? Na parkingu wielopoziomowym już brakuje miejsc – przekonywał.
– To nie jest kwestia wyłącznie 7 pawilonów, bo w tym miejscu jest też tzw. mały plac targowy, z setką miejsc handlowych. Teraz jest ich około 30, bo nie wszystkie są zajęte, a więc sporo, i nie ma szans, by wszyscy zmieścili się na pozostałym terenie targowiska, jak to jest w planach. Naprawdę żałujemy, że nikt wcześniej nie przyszedł do nas z tymi propozycjami, bo siedzimy w tym od lat i zjedliśmy na tym zęby, ja handluję tu 36 lat. Chcemy z wami współpracować, bo nam też zależy żeby było tu pięknie – mówił Wiesław Saczka.
Czujemy się pomijani
Kupcy mówili, że zabrakło dialogu. – Gdyby ten dialog był, gdyby z nami handlowcami rozmawiano i konsultowano plany, nie byłoby tej sytuacji. Nie jesteśmy przeciwni nowym mieszkaniom w Rybniku, też mamy dzieci i rozumiemy, że miasto musi się rozwijać – mówił Arkadiusz Niedobecki, który kiedyś szefował Stowarzyszeniu Kupców Targowych Miasta Rybnika.
O niedoinformowaniu i złej komunikacji mówili też radni opozycji, biorący udział w spotkaniu: Andrzej Sączek i Karol Szymura oraz Krzysztof Kazek. Wiceprezydent Wojciech Kiljańczyk wyjaśniał, że projekt planu miejscowego dla targowiska był wyłożony do publicznego wglądu wraz z prognozą oddziaływania na środowisko od 7 maja do 6 czerwca, a uwagi do planu można składać do 20 czerwca. 22 maja podczas prac planistycznych zaplanowano publiczną dyskusję, na której jednak nikt się nie pojawił. Informacja o wyłożeniu planu do publicznego wglądu została opublikowana m.in. w BIP-ie i w „Gazecie Wyborczej”, a pisma poszły też do rad dzielnic. – Ale nie do nas, a wystarczyło żeby razem z rachunkiem wysłać nam też informacje o toczących się konsultacjach – mówił jeden z kupców handlujących w 7 pawilonach, których ma dotyczyć inwestycja.
– Chcemy konsultacji z prawdziwego zdarzenia, a dowiadujemy się o wszystkim na sam koniec, czujemy się pominięci – zauważyła Katarzyna Machnik.
Mieszkańcy potrzebują mieszkań
– Zależy nam na mieszkaniach, ale też zależy nam na funkcjonowaniu targowiska, w zasadniczej jego części – mówił wiceprezydent Wojciech Kiljańczyk, który wyjaśniał, że rybnicki TBS czeka teraz na wyniki badań geotechnicznych, które mają dać odpowiedź czy budowa nad Nacyną, przy ul. Rzecznej w ogóle jest możliwa.
Wiceprezydent wyjaśniał, że Rybnik potrzebuje mieszkań, również w centrum miasta, ze względu na bliskość przedszkoli, szkół, przystanków autobusowych, poradni, punktów usługowych i również targowiska.
– Mamy analizę potrzeb mieszkaniowych, mamy przyjętą przez radę miasta politykę mieszkaniową Miasta Rybnika 2023+, ale mamy również wieloletni program gospodarowania zasobem mieszkaniowym w naszym mieście. W zeszłym roku do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej wpłynęło 319 nowych wniosków o przydział mieszkania. Nasz zasób, który wynosi około 4 tysiące mieszkań pozwolił nam zrealizować nieco ponad 220 wniosków, co oznacza, że nadal na rynku mieszkaniowym brakuje nam 100 mieszkań, żeby rocznie móc zrealizować potrzeby mieszkaniowe, które mamy – tłumaczył wiceprezydent.
Głównie jednak wsłuchiwał się w argumenty handlujących, którzy skorzystali z okazji, by wyrazić swoje opinie w sprawie zmian na targowisku. Gabriela Berger, która handluje tu odzieżą, również internetowo, wyjaśniała:
– Potrzebuję tego miejsca, bo nie wszyscy chcą kupować przez internet, a przyjeżdżają do mnie klienci z Opola, Częstochowy, Głubczyc czy Żor. Przy okazji kupują u innych handlujących tu osób i są zachwyceni, jak wszystko dobrze tu prosperuje. Dlaczego Rybnik nie chce tego wykorzystać? Przecież możemy się szczycić tym pięknym targowiskiem w centrum miasta, gdzie można kupić wszystko – od warzyw po ubrania i skorzystać z wielu usług – od zegarmistrza po jubilera. Jesteśmy jak jeden duży supermarket, a nigdzie nie widziałam supermarketu bez parkingu – mówiła.
Arkadiusz Niedobecki przekonywał, że sprzeciw handlujących, którzy bronią swoich miejsc pracy to jedno, bo protestować będą pewnie też sami kupujący, którzy robią tu zakupy, i dla których rybnickie targowisko jest ważne, bo na stałe wrosło w to miejsce. – Nie zabierajcie nam miejsc pracy, na stworzenie których poświęciliśmy życie – apelował.
Kupcy obawiają się również, że gdy prace przy budowie bloków ruszą, klientów będzie ubywać, bo nie będą chcieli robić zakupów na placu budowy. Poruszono też temat przyszłych mieszkańców, którzy mieliby zamieszkać w tak bliskim sąsiedztwie handlujących.
– Szybko okaże się, że zacznie im przeszkadzać poranny hałas związany choćby z wyładunkiem towaru. Dlatego jedynym dobrym rozwiązaniem jest przeniesienie tej inwestycji gdzie indziej. Każda zmiana zniszczy ten targ, a mówię to jako doświadczony handlowiec, bo prowadzimy kilkanaście punktów sprzedaży naszych wędlin. Targ jest ważny dla mieszkańców, bo można tu kupić lokalne produkty – w naszym punkcie tygodniowo mamy ok. 600 klientów. Jeżeli nie będzie targu w Rybniku, nie będziemy utrzymywać tak dużej produkcji, osoby będą do zwolnienia, a mieszkańcy Śląska nie kupią już naszych świeżych wyrobów. Pójdą więc do zagranicznego sklepu, a to jest napędzanie pieniędzy innym. Targ w Rybniku jest w czołówce, patrząc na opinie w „googlach”, to jest naprawdę bardzo dobry targ – podsumował handlarz z Zawiercia.
Ostatecznie zdecydowano, że urzędnicy, przedstawiciele handlujących i Zarządu Zieleni Miejskiej, który od stycznia zarządza rybnickim targowiskiem, stworzą grupę roboczą, która będzie prowadzić dalsze rozmowy, by wypracować targowiskowy kompromis.
Kupcy w urzędzie
– W każdym mieście i w każdym państwie targowiska działają i są istotne. My chcemy tylko żeby nam nie przeszkadzać – mówili kupcy z rybnickiego targowiska, którzy 12 czerwca spotkali się w Urzędzie Miasta Rybnika z wiceprezydentem miasta Wojciechem Kiljańczykiem, by rozmawiać o wstępnych planach budowy mieszkań przy ul. Rzecznej, na części targowiska i obsługujących go parkingach. Emocji nie brakowało.

Zobacz także
