Bakteria szczęścia w rybnickich ogródkach
Słyszeliście już o Mycobacterium vaccae? – To nieszkodliwa bakteria znajdująca się w glebie, która przedostając się do organizmu może stymulować wzrost serotoniny, co może wpływać na poprawę samopoczucia – mówi Dorota Piecha-Dudek z Fundacji Naturalnego Rozwoju, która wspólnie z grupą rybniczanek zakłada użytkowe miniogrody społeczne. Panie robią to nie tylko dla lepszego samopoczucia, ale też z myślą o integracji mieszkańców i edukacji najmłodszych.
Poznały się na spotkaniach „Kręgu kobiet dla klimatu”, gdzie w babskim gronie rozmawiały o życiu w zgodzie z naturą. A wszystko to w ramach projektu „Rybnik – w kierunku zielonej przyszłości”.
– Rozmawiałyśmy o ekologicznym stylu życia, zdrowym odżywianiu, mądrym kupowaniu i zrównoważonej modzie – mówi Monika Bajorek. – Te spotkania miały dać odpowiedź, co lokalnie możemy zrobić, żeby tak naprawdę ulżyć naszej planecie – tłumaczy Justyna Pocztowska.
To tam padł pomysł stworzenia w Rybniku kilku użytkowych ogródków. – W mieście sporo jest pięknych ukwieconych przestrzeni, ale wciąż brakuje wspólnych społecznych ogrodów użytkowych – dodaje. Rybniczanki napisały więc projekt „Zróbmy sobie ogród!”, zdobyły środki i działają!
Kalarepa na Meksyku
Pierwszy z czterech miniogrodów już rośnie. 17 czerwca przy Zespole Edukacyjno-Artystycznym „Przygoda” grupa mieszkańców Meksyku wspólnie z pomysłodawczyniami projektu posiała i posadziła m.in. cebulę, kalarepy, dynie i cukinie, miętę oraz kilka krzaków malin. Pomagali najmłodsi, co cieszy szczególnie, bo właśnie cel edukacyjny jest jednym z tych, który przyświeca inicjatorkom akcji.
– Zależy nam, by dzieci zobaczyły, że warzywa i owoce nie rosną w supermarketach – dodaje Dorota Piecha-Dudek, która wspólnie z Martyną Żmudą z Fundacji Naturalnego Rozwoju zakłada przy rybnickich przedszkolach i szkołach ogródki warzywne.
– Dzięki grantom międzynarodowych organizacji: Seed Programme International i Resiliency Gardens już 23 rybnickie placówki mają swoje ogródki – wyjaśnia Dorota, która wspólnie z Martyną są jednymi z bohaterek tegorocznego kalendarza „Jestem z Rybnika”. Spędzimy z nimi październik.
Złapać bakcyla!
Do połowy lipca Justyna Pocztowska, Monika Bajorek i Dorota Piecha-Dudek wraz z pozostałymi uczestniczkami inicjatywy, planują kolejne akcje obsadzania skrzyń przy domu samotnej matki, na patio Halo! Rybnik i przy bibliotece głównej.
– W każdym z tych miejsc wspólnie z mieszkańcami, których zachęcamy do udziału, posadzimy inne zioła, warzywa czy owoce – planują, a najbliższe sadzenie 5 i 15 lipca (szczegóły na FB „Zróbmy sobie ogród”).
W podlewaniu pomogą nowe pojemniki na deszczówkę, a sprawczynie akcji już myślą o spotkaniach przy okazji zbiórki plonów. – Może wymienimy się przepisami na przetwory z dyni czy cukinii, a może wspólnie pogotujemy? – planują. Bo dla nich spore znaczenie ma też walor integracyjny całego przedsięwzięcia.
– Grządki są pretekstem do spotykania się. Chciałybyśmy żeby jak najwięcej osób oderwało się od telefonów i telewizorów i zechciało zrobić razem coś pożytecznego – mówi Dorota Piecha-Dudek. Tym bardziej że praca w ogrodzie może mieć walor terapeutyczny.
– Obok znanych już w Polsce kąpieli leśnych coraz bardziej popularna staje się terapia przez ogród. My również chcemy pokazywać, że może to być bardzo fajna forma spędzania czasu, aktywności i psychicznego resetu – dodaje Justyna Pocztowska.
No i jeszcze ta bakteria Mycobacterium vaccae, która ponoć przy okazji sadzenia czy kopania w ziemi może wnikać do organizmu przez skórę i drogi oddechowe.
– Mamy nadzieję, że będzie się wchłaniała i podziała jak antydepresant! – mówią z uśmiechem ekopasjonatki.
Sadzenie ma znaczenie!
17 czerwca przy Zespole Edukacyjno-Artystycznym „Przygoda” powstał pierwszy użytkowy miniogródek społeczny, założony w ramach akcji „Zróbmy sobie ogród!”, którą grupa rybnickich pasjonatek zrealizowała dzięki unijnemu programowi „Rybnik – w kierunku zielonej przyszłości”.
