Aktywiści apelują do samorządów: egzekwujcie antysmogowe przepisy!
- W województwie śląskim mamy uchwałę antysmogową, ale nie we wszystkich miejscowościach jest ona tak samo skutecznie egzekwowana jak w Rybniku - mówi Emil Nagalewski, koordynator Polskiego Alarmu Smogowego w województwie śląskim. Dlatego lokalni aktywiści antysmogowi podpowiadają samorządom, jak wykorzystać przepisy Prawa ochrony środowiska, umożliwiające usuwanie „kopciuchów”.
- Jeszcze parę lat temu Rybnik był stolicą smogu w Polsce. Dziś jest liderem jeżeli idzie o walkę o czyste powietrze w województwie śląskim. Patrząc na ostatni sezon grzewczy - od końca września do początków kwietnia - naliczyłem 26 dni smogowych w Rybniku. To wciąż niemało, ale parę lat temu było ich ponad 100 dni. To wspólna zasługa mieszkańców, samorządu i aktywistów, którzy działają na rzecz poprawy jakości powietrza - podkreśla Emil Nagalewski.
Ale nie wszędzie jest tak dobrze, bo egzekwowanie i kontrolowanie mieszkańców bywa trudne, a czasem zwyczajnie niewygodne.
- Łatwiej jest w dużych miastach, gdzie „odległość” miedzy władzą a obywatelem jest większa. W przypadku małych miejscowości, gdzie problem z egzekwowaniem przepisów uchwały faktycznie jest spory, ta „odległość” jest mniejsza, bo wójt czy burmistrz spotyka się ze swoim wyborcą w sklepie, kościele czy na spacerze. I stąd też pojawia się problem z tym, by "zaglądać" do kotłowni swoich mieszkańców - mówi Nagalewski.
- Nikt nie chce być "złym policjantem". Poza tym w małych miejscowościach brakuje straży gminnych, więc trudno egzekwować przepisy uchwały antysmogowej. A dymią też kominy tych kotłów, które wciąż są zgodne z uchwałą antysmogową, bo ich wiek pozwala im jeszcze na funkcjonowanie - zwraca uwagę Janusz Piechoczek, koordynator akcji „Przepisem w smog” - Fundacja 360!
Co nie znaczy, że samorządy są bezsilne. Przeciwnie! I właśnie na to zwracali dziś (26 kwietnia) uwagę działacze antysmogowi, którzy spotkali się z dziennikarzami.
- Kończący się sezon grzewczy był wyjątkowy - były kłopoty z zaopatrzeniem w węgiel, rząd poluzował normy jakościowe paliw stałych, płynęły nawet sygnały z ośrodka władzy o paleniu czymkolwiek poza oponami. Tym niemniej w tym samym okresie przez województwo śląskie przetoczyła się dyskusja czy należy złagodzić zapisy uchwały antysmogowej. I jej autorzy jednoznacznie stwierdzili, że nie ma o tym mowy. A przypomnę, że uchwała antysmogowa nie została narzucona, ale była wypracowana oddolnie, z udziałem samorządów. Nie znajdujemy więc podstaw do zmniejszenia aktywności samorządów, zwłaszcza, że kontrole wciąż wykazują używanie niezgodnych z prawem urządzeń grzewczych - mówi Tomasz Raudner, koordynator akcji społecznej „Karny Kopciuch”.
Aktywiści antysmogowi podkreślają, że pomimo trudności, władze lokalne nie powinny biernie przyglądać się zatruwaniu mieszkańców. Jak zauważa Zdzisław Kuczma z Rybnickiego Alarmu Smogowego samorządy mają narzędzia, by sprawnie pomagać ludziom terroryzowanym przez sąsiadów dymem z komina. Wskazują na to niedawne orzeczenia sądów.
- Jeżeli ktoś korzysta z kopciucha, który narusza przepisy uchwały antysmogowej dla województwa śląskiego to należy przyjąć, że negatywnie oddziałuje na środowisko. W tej sytuacji odpowiedni organ, czyli wójt, burmistrz, prezydent lub starosta może wydać decyzję nakazującą wymianę źródła ciepła i to bez konieczności przeprowadzania dowodu z opinii biegłego. Tak wynika z orzeczenia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach w jednej ze spraw, którą zainicjowaliśmy - wyjaśnia Kuczma.
- Jeśli kocioł spełnia przepisy, a mimo wszystko jest źródłem nieakceptowalnego zadymienia też może podlegać procedurze nakazania jego usunięcia. Prawo ochrony środowiska pozwala wyeliminować źródło ciepła, które zatruwa okolicę i nie daje żyć w spokoju sąsiadom - dodaje Kuczma.
Przepisy, o których mówi Zdzisław Kuczma zostały po raz pierwszy wykorzystane przez aktywistów antysmogowych z akcji społecznej „Karny Kopciuch" i Fundacji 360! Ich działania pokazały, że tam gdzie zawodzi edukacja, należy sięgać po rozwiązania prawne.
- W drastycznych przypadkach wnioskujemy o wszczęcie postępowania, które ma prowadzić do zakończenia eksploatacji zatruwającego sąsiedztwo kotła. Robiąc to mamy świadomość, że wyręczamy samorząd, który ma najlepszą wiedzę o źródłach zanieczyszczeń na swoim terenie i powinien takie sprawy inicjować bez czekania na ruch ze strony organizacji społecznej. Apelujemy do uprawnionych organów samorządowych, by korzystały z możliwości prawnych i efektywnie działały na rzecz poprawy jakości powietrza. Te sposoby naprawdę są skuteczne. Sprawdziliśmy to! - podsumowuje Janusz Piechoczek z Fundacji 360!
Akcja społeczna „Karny Kopciuch" wystartowała w 2020 roku. Dzisiaj w bazie „kopciuchów" znajduje się ponad 5000 zgłoszeń z całej Polski (3000 punktów adresowych). Etapu postępowania doczekały się 83 zgłoszenia. Pozytywnie zakończyło się już 24 z nich. Reszta jest w toku.
Pionierskie wykorzystywanie przepisów Prawa ochrony środowiska do usuwania „kopciuchów" jest możliwe dzięki zainicjowaniu przez Fundację 360! projektu „Przepisem w smog!”, który to projekt realizowany jest z dotacji programu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG.