W rozmuzykowanym Rybniku

06.08.2023 Kultura i rozrywka

Ciągle słucha muzyki. Klasycznej, rockowej, bluesowej… każdej, no może z wyjątkiem country. - Nieważne jaka, byle była prawdziwa - mówi rybniczanin Michał Palica. Wyrastał w domu pełnym muzyki, z mamą, która wysyłała go na lekcje do ogniska muzycznego, ciotką, która zabierała go na koncerty, i Antonim Szafrankiem, który bywał u nich gościem. Nie został muzykiem, choć lubi sobie „poplumkać” na klawiszach. Został za to badaczem historii naszego miasta i ma dla mieszkańców kolejną książkę - „Muzyczny świat dawnego Rybnika”, wydaną przez lubelskie wydawnictwo Polihymnia.

To siódma w dorobku książka rybniczanina Michała Palicy. Zdj. Wacław Troszka

- Rybnik zawsze był dumny ze szkoły Szafranków i jej uczniów, filharmonii i chórów. Muzyka odgrywała ogromną rolę w życiu dawnego Rybnika i tak jest nadal - mówi autor książki.

Przeczytamy w niej o szkole muzycznej, chórze Seraf, filharmonii i miejscach rozbrzmiewających muzyką, jak Świerklaniec, Technikum Górnicze czy Bombaj, ale nie tylko.

- Rozmawiając z przedwojennymi rybniczanami, dowiedziałem się o wytwórni organów Klimosz&Dyrszlag. Niewiele osób o niej wie. Powstała w połowie XIX wieku i początkowo mieściła się na obecnym placu Wolności, w nieistniejącej już dziś kamienicy z napisem Dyrszlag i Klimosz - opowiada Palica.

Mało kto wie również, że zanim w naszym mieście ruszyła szkoła Szafranków, już w 1928 roku działała tu filia Śląskiej Szkoły Muzycznej z Katowic.

- Pani Agnieszka Auer przekazała mi zdjęcie z Henrykiem Góreckim, młodym nauczycielem ze szkoły podstawowej w Radoszowach, który - jak mówi opis - uczył śpiewu, grając na skrzypcach - mówi autor o przeszłości jednego z najwybitniejszych naszych kompozytorów, ucznia szkoły Szafranków. Ciekawych zdjęć w książce nie brakuje - jest dwulatek z piłką w rybnickiej ochronce, który po latach zostanie dyrektorem Opery Śląskiej i uśmiechnięty 11-latek z Antonim Szafrankiem, który będzie pisać książki o dawnym Rybniku.

Michaś, czyli jak to się zaczęło

- Muzyka w wielu rybnickich domach była od zawsze, także w moim. Byłem jednym ze szczęściarzy urodzonych w tym rozmuzykowanym mieście. Ciotka Wanda grała na gitarze i śpiewała w chórze Seraf, grały i śpiewały też jej siostry, w tym Maria, nazywana Mary. To dzięki nim i ambicjom mojej matki, która „zesłała” mnie do ogniska muzycznego, muzyka stała się najważniejsza w moim życiu - opowiada Michał Palica.

Zesłała, bo mały Michał nieszczególnie lubił ćwiczyć, gdy jego koledzy grali w nogę i bawili się w Indian, ale dziś jest wdzięczny mamie, bo jak przyznaje „…cudownie jest poplumkać sobie na klawiszach, a czasem nawet ułożyć własne nutki do ulubionej poezji”. Jest też wdzięczy tacie, któremu dedykował książkę, i siostrze mamy, która zabierała go na koncerty.

- Pamiętam, jak z ciotką Mary chodziliśmy do auli Technikum Górniczego na muzyczne występy braci Szafranków, ich gości i podopiecznych. W pamięci pozostały mi szczególnie dwa takie występy - młodziutkiego Piotra Palecznego - po którym postanowiłem, że na bierzmowaniu muszę dostać imię Piotr, oraz koncert z 1964 roku z operowymi gwiazdami: Bernardem Ładyszem i Bogną Sokorską - wspomina rybniczanin.

Pamięta też zawsze z radością witanego gościa w ich domu - Antoniego Szafranka, młodszego z braci Szafranków, muzyków i założycieli rybnickiej szkoły muzycznej. O ich fenomenie również przeczytamy w nowej, siódmej w dorobku książce Palicy, którą recenzowali profesorowie Piotr Paleczny i Julian Gembalski. 

W książce Michała Palicy nie brakuje ciekawych fotografii. Zdj. Wydawnictwo Polihymnia

- Dzięki Szafrankom, ludziom oddanym muzyce i mecenasom, jak choćby szef RZPW Jerzy Kucharczyk, gościliśmy w Rybniku światowe sławy oraz rodzimych artystów dużego formatu - przekonuje Palica.

Antoś, czyli artysta wielowymiarowy

- Z dzieciństwa wspominam szczególnie dwie postaci. To ks. Klemens Kosyrczyk i właśnie Antoni Szafranek - opowiada autor. Przyznaje, że wobec Karola - pianisty i wybitnego pedagoga - czuł respekt, inaczej było z Antonim, skrzypkiem i dyrygentem.

- Bardzo ciepło go wspominam. Był towarzyski, pełen empatii. Pamiętam jeden szczególny wieczór, gdy grał u nas na skrzypcach, jedna ciotka przygrywała na gitarze, druga na mandolinie, a reszta śpiewała. Występ odbywał się na klatce schodowej kamienicy przy świetle jednej z lamp gazowych, pamiętam tamten nastrój do dziś, choć nie przypominam sobie, co wtedy grano i śpiewano - opowiada Palica, który odkrył, że Antoni krótko po wojnie pomieszkiwał w ich domu.

Wobec Karola Szafranka - pianisty i wybitnego pedagoga - czuł respekt, inaczej było z Antonim, skrzypkiem i dyrygentem. - Bardzo ciepło go wspominam - mówi Michał Palica. Zdj. Wacław Troszka

- „To przecież obraz Antosia” - oznajmiła mi ciotka Mary, gdy zapytałem ją o wiszący u niej obraz podpisany AS - opowiada Palica o nieznanej szerzej malarskiej pasji Antoniego Szafranka. Tamten beskidzki pejzaż z dużym zielonym drzewem pośrodku i trzema snopkami wisi dziś u pana Michała.

- Antoni miał talent do akwareli i pasteli, był dobrym kolorystą. W duecie braci Szafranków był tym, który lubił się eksponować, w przeciwieństwie do Karola, który z pewnością był lepszym pedagogiem, bo wykształcił wybitne osobowości: Palecznego, Grychtołównę, Góreckiego, Makowicza. Szafrankowie stworzyli szkołę muzyczną i uruchomili tu klasę jazzu, co również należy docenić. Karol był skupiony na uczniach, a Antoni był dobrym menedżerem, założycielem Filharmonii ROW. Interesował się literaturą, podróżami i malował - opowiada Palica.

Szukając jego obrazów rybniczanin natrafił najpierw na Adama Szafranka w Anglii, a potem na jego siostrę w Warszawie. To właśnie Magdalena Arczewska udostępniła kolekcję obrazów swojego dziadka na wystawę, którą Michał Palica zorganizował w Akademii Muzycznej w Katowicach.

- A pamiętam, jak szukając jego obrazów słyszałem: „Szafranek? Jakie obrazy? Przecież to był muzyk. Nie zna pan historii własnego miasta?” - uśmiecha się Palica.

Gary, Eric i Chris…

Naszą rozmowę przerywa… Gary Moore. - To jeden z najlepszych gitarzystów na świecie - mówi Palica, gdy „Still Got the Blues” rozbrzmiewa z jego dzwoniącego telefonu. Rybniczanin dorastał wprawdzie w świecie muzyki klasycznej, ale kolejny świat - popu, rocka i bluesa… - otworzyli przed nim: The Beatles oraz właśnie wirtuozi gitary - Hendrix, Clapton, Page. Nic dziwnego, że jedną z pierwszych swoich książek poświęcił gitarzyście The Yardbirds - Chrisowi Drei, którego ojciec był uczniem rybnickiego gimnazjum „Powstańców”. The Yardbirds, w którym Dreja grał z Claptonem, a potem Jeffem Beckiem, z czasem zmieniło się w legendarny Led Zeppelin.

- W kultowym filmie Antonioniego „Powiększenie” jest scena z grającymi Yardbirdsami i przez moment widać tam Chrisa Dreję - opowiada rybniczanin, który ma w planach książkę o Yardbirdsach.

- Nie ma na świecie drugiego zespołu, w którym grałoby aż trzech tak wielkich gitarzystów: Eric Clapton, Jeff Beck i Jimmy Page. Pracując nad książką, szukałem też opinii innych muzyków na temat Drei, który ostatecznie porzucił muzykę na rzecz fotografii. Clapton i Page bardzo dobrze go wspominają - opowiada rybniczanin. Ma ponad 1200 płyt analogowych i kompaktowych. Każda z datą i miejscem zakupu. Jeszcze do 2019 roku miał więcej analogów niż kompaktów, które kupuje od 1989 roku.

- Do dziś będę wspomniał panią ze sklepu przy ul. Zamkowej, gdzie w latach 60. można było kupić płyty winylowe. One są dla mnie najcenniejsze - opowiada Palica, który wciąż kupuje winyle, m.in. w Czarnej Płytce przy ul. Rudzkiej.

Nie jest w stanie wybrać jednej ulubionej płyty. Ceni „Wish You Were Here” Pink Floyd czy „The Joshua Tree” U2.

- Tak jak Szafrankowie nie dzielę muzyki na poważną i inną. Muzyka to muzyka… Pamiętam, jak tłumaczyłem swojemu synowi: kiedy robisz jakąś codzienną, banalną czynność, a w tle gra muzyka i w pewnym momencie przestajesz pracować i słuchasz, to właśnie jest ona. To jest prawdziwa muzyka - mówi Michał Palica, który swoją nową książkę dedykuje wszystkim rybniczanom kochającym muzykę.

Fragmenty recenzji książki „Muzyczny świat dawnego Rybnika”:

Prof. Julian Gembalski z Akademii Muzycznej w Katowicach: Książka Michała Palicy jest pięknym świadectwem miłości autora do swojego miasta i do muzyki, która stanowiła zawsze jeden z elementów tożsamości kulturowej Rybnika.

Prof. Piotr Paleczny z Uniwersytetu Muzycznego Chopina: Byłem wzruszony poznając kolejne rozdziały książki, pełnej niezwykle interesujących wspomnień i dokumentów. Szczególnie ciekawe są dla mnie rozdziały związane z działalnością niezapomnianych braci Szafranków.

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula

Zobacz także

Lidia Grychtołówna zabrała nas do dzieciństwa w międzywojennym Rybniku. Recital 95-letniej, najstarszej pianistki w Europie
Lidia Grychtołówna zabrała nas do dzieciństwa w międzywojennym Rybniku. Recital 95-letniej, najstarszej pianistki w Europie

Lidia Grychtołówna zabrała nas do dzieciństwa w międzywojennym Rybniku. Recital 95-letniej, najstarszej pianistki w Europie

Piotr Paleczny Honorowym Obywatelem Rybnika! "To miejsce, okolice kościoła św. Antoniego są dla mnie szczególne"
Piotr Paleczny Honorowym Obywatelem Rybnika! "To miejsce, okolice kościoła św. Antoniego są dla mnie szczególne"

Piotr Paleczny Honorowym Obywatelem Rybnika! "To miejsce, okolice kościoła św. Antoniego są dla mnie szczególne"

do góry