Rybniccy geszefciarze i fachmani
A gdyby tak przenieść się do Rybnika z lat dwudziestolecia międzywojennego i wcześniejszych? Zajrzeć do cukierni Antoniego Stokłosy, przejść się ulicą Sobieskiego, czyli dawną Breitestrasse, wstąpić do sklepu kolonialnego po kakao czy napić się piwa z browaru Mullera? Okazję do podróży w czasie daje nowa wystawa stała „Rybnik, fach, interes, geszeft”, jaką wczoraj otwarto w rybnickim muzeum.
– Zajrzymy do poszczególnych fachów, interesów i geszeftów, gdzie fachmani oferują nam swoje usługi. Najpierw wstępujemy do cukierni Antoniego Stokłosy na rogu ul. Miejskiej i Pocztowej. Na fototapecie widzimy fotografię jej wnętrza wykonaną w latach 40. oraz prostokątne i okrągłe stoliki. Jeden z tych oryginalnych okrągłych stolików znajduje się w zbiorach naszego muzeum, podobnie jak oryginalne krzesła z tej kawiarni. Siedzą na nich dwie panie, które po seansie filmu „Niedokończona symfonia” w kinie Apollo, należącym również do Antoniego Stokłosy, plotkują i jedzą jabłecznik przy muzyce z gramofonu, którą słychać w tle. Obecność jeszcze jednej osoby zdradza teczka, laska i męski płaszcz – może to jakiś urzędnik z magistratu po drugiej stronie ulicy? – zastanawia się oprowadzający Marek Niesobski, kurator wystawy „Rybnik, fach, interes, geszeft”.
Podczas tego nietypowego spaceru spore grono zwiedzających dowie się m.in. o niedoszłej wizycie Adolfa Dymszy w Rybniku, o towarach, jakie można było kupić w sklepie kolonialnym, posłucha dźwięku otwieranej kasy sklepowej „National” oraz zobaczy świetlny szyld reklamowy, który nie zdążył zadziałać, bo wybuchła wojna. Po drodze zajrzymy też do browarnika, krawca, zegarmistrza i fotografa, zobaczymy manekiny z Polskiej Fabryki Manekinów z Zamysłowa, należącej do braci Jana i Józefa Zająców, a subiekt z domu towarowego „doradzi” nam jaki kapelusz i torebkę dobrać do naszego stroju. Elegantki nie ominą oczywiście damsko-męskiego salonu fryzjerskiego Mety Galoch przy ul. Kościelnej.
– Wystawa zagościła w miejscu, które pewnie niektórzy pamiętają – wcześniej była tu ekspozycja „Dzieje rzemiosła górnośląskiego”, która powstała we wrześniu 1995 roku. Byłem wtedy na praktykach studenckich na ostatnim roku i uczestniczyłem w tamtym otwarciu. To było 29 lat temu. Od tego czasu zmieniły się metody przedstawiania ekspozycji, trzeba więc było wymyślić coś nowego, a zarazem prostego – mówił Bogdan Kloch, wicedyrektor muzeum, 15 września podczas otwarcia wystawy stałej w rybnickiej placówce.
Powstała ona w odnowionym ratuszowym skrzydle muzeum, a prace remontowe wykonali współcześni fachmani – od cykliniarzy przez elektryków po malarzy. Potem do prac przystąpili rybniccy muzealnicy, którzy podkreślają, że chcieli pokazać migawki z różnych okresów dawnego miasta, ale przede wszystkim z jego kupiecko-rzemieślniczej przyszłości. Na wystawie oprócz eksponatów są też wyjątkowe pocztówki i ciekawe fotografie, a jedna z przełomu XIX/XX wieku, otwierająca wystawę, muzeum kupiło kilka tygodni temu.
– Napisane przez muzealników lekkim piórem teksty do wystawy pozwalają nam zanurzyć się w rybnickiej przeszłości, przenoszą nas 100, 120, 150 lat w historii naszych dziejów. Ci młodsi mogą się zapoznać z opisami wystawy wykorzystując ścieżkę zwiedzania poprzez kody QR, a dla tych ceniących tradycyjne sposoby, mamy przewodniki, z którymi można zwiedzać wystawę – zachęca dyrektor rybnickiego muzeum Wojciech Dominiak.
Wystawę w muzeum można zwiedzać w dni robocze (09.00-16.00), a w soboty-niedziele (10.00-16.00) – wejścia o pełnych godzinach.
Rybnik, fach, interes, geszeft
W rybnickim muzeum można oglądać nową wystawę stałą „Rybnik, fach, interes, geszeft”, która skupia się na okresie dwudziestolecia międzywojennego i wcześniejszych czasach pruskich miasta, na przedsiębiorczości i pracowitości dawnych rybniczan. Można tu zajrzeć do cukierni Antoniego Stokłosy, „kupić” kakao w sklepie kolonialnym, „zrobić” zdjęcie u fotografa czy "dobrać" rękawiczki do stroju… 15 września po wystawie liczne grono zwiedzających oprowadzał jej kurator Marek Niesobski.