Strona główna/Aktualności/Kultura i rozrywka/O Śląsku między słowami, czyli Szczepan Twardoch w (..)

O Śląsku między słowami, czyli Szczepan Twardoch w Rybniku

26.06.2025 Kultura i rozrywka

– Nie jesteś w stanie edukować kogoś, kto nie chce cię słuchać. Nie jesteś w stanie opowiadać swojej historii komuś, kogo ona po prostu nie obchodzi, więc od dłuższego już czasu uważam, że jeśli jakiekolwiek działania w kierunku utrzymania języka śląskiego i wzmacniania śląskiej tożsamości mają przynieść sens, to powinny one być skierowane do wewnątrz, a nie na zewnątrz. Powinniśmy rozmawiać o Śląsku sami ze sobą – Ślązacy ze Ślązakami i definiować śląskość sami dla siebie – mówił Szczepan Twardoch, autor bestsellerowych powieści, wczoraj w rybnickiej bibliotece. Tematem spotkania z rzeszą czytelników był nie tylko Śląsk. Sporo miejsca poświęcono też wojnie w Ukrainie.

Nieprzypadkowo. Przecież jest „Null”, ostatnia książka Szczepana Twardocha, który od końca 2022 roku wspiera Ukraińców – organizowane przez niego zbiórki przyniosły już dwa miliony złotych, a pisarz osobiście dostarcza zakupione drony i osprzęt wojskowy na front.

Nie tylko o Śląsku, ale też o wojnie w Ukrainie opowiadał Szczepan Twardoch w bibliotece. Zdj. Wacław Troszka

- Woda, która stoi w okopach, błoto, które lepi się do nóg, karabiny wiszące na gwoździu wbitym w deskowaną ścianę – wszystkie te obrazy są jakby znajome i łatwo ulec iluzji, że to jest taka sama wojna, jak choćby ta pierwsza, światowa. Ale potem okazuje się, że wszystko jest inne, ponieważ pole walki jest przeźroczyste. Nad linią frontu nieustannie unosi się kilka tysięcy dronów obserwacyjnych, by batalion czy oddział ani na chwilę nie był "ślepy", więc tysiące ludzi nie zajmują się niczym innym, tylko 24 godziny na dobę patrzą na tę transmisję. I to tak naprawdę zmienia wszystko. Takiej wojny jeszcze nie widzieliśmy, takiej wojny nie znamy, taka wojna jest jeszcze zupełnie nierozpoznana w kulturze, bo nie wiemy, co to znaczy, kiedy pole walki staje się przeźroczyste i nie można się schować nigdzie i nijak, bo noc również nie jest schronieniem, ponieważ nocne drony mają kamery termowizyjne, w których człowiek jest nawet bardziej widoczny. Więc ta wojna jest niezwykle okrutna, bo jest niezwykle podstępna i wymaga niezwykłej inteligencji. Tej wojny trzeba się cały czas uczyć. Bywam w Ukrainie co jakiś czas i w ciągu tych dwóch i pół roku zmieniło się tam wszystko – mówił Twardoch o wojnie, która dla niego stała się też literacko interesująca. Stąd „Null”.

W rozmowie z pasjonatem książek Mateuszem Banaszkiewiczem, pisarz mówił o realiach wojennego życia i spotkaniach z żołnierzami, o tym, jak żyje się w okopach, o zawieszeniu pomiędzy życiem a śmiercią oraz o rówieśnikach swoich nastoletnich synów.

– Widziałem ich w okopach nieraz. I pewnie to wszystko wzięło się też z tego, że chciałbym, żeby mój w tej chwili osiemnastoletni syn za dwa albo trzy lata zajmował się studiowaniem, piciem piwa, podrywaniem dziewczyn, podróżami po świecie, graniem w zespole - robieniem tego wszystkiego, co chłopcy w jego wieku robić powinni - a nie siedział pod ziemią, nasłuchując śmigieł drona. I pomyślałem, że muszę teraz zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby tę perspektywę od niego odsunąć, a wszystko, co w mojej mocy, to jest tak naprawdę  bardzo niewiele, bo ta moja moc jest mikroskopijna, znikoma, ale znikomość tej mocy nie usprawiedliwiałaby w moich oczach braku działania – tłumaczył czytelnikom i czytelniczkom.

- Takiej wojny jeszcze nie widzieliśmy, takiej wojny nie znamy, taka wojna jest jeszcze zupełnie nierozpoznana w kulturze, bo nie wiemy, co to znaczy, kiedy pole walki staje się przeźroczyste i nie można się schować nigdzie i nijak - mówił pisarz. Zdj. Wacław Troszka

Opowiadał też o spektaklu „Pokój”, którego premiera odbyła się niedawno w Teatrze Słowackiego w Krakowie, a który wyreżyserował wespół z Robertem Talarczykiem, o swoich książkowych bohaterach i ich złożonych osobowościach, które dla niego są artystycznie ciekawsze, o Śląsku i Ślązakach, którzy są różni, tak jak różni są Polacy, o tożsamości oraz o języku śląskim i perspektywach jego przetrwania.

– Moim zdaniem, mimo chwilowego renesansu, odrodzenia i powstawania literatury po śląsku, w ogóle kultury w języku śląskim, wszystko to wydarzyło się, jak to się mówi: „too little, too late”, czyli zbyt mało i zbyt późno. I myślę, że to jest taki ostatni rozbłysk przed jakąś powolną i niestety naturalną śmiercią tego języka.
Znikanie języków jest procesem naturalnym i na jakimś czysto racjonalnym poziomie należałoby się pewnie z tym po prostu pogodzić, ale dla mnie to nie jest czysto racjonalna sprawa, dla mnie to jest sprawa bardzo emocjonalna. Jestem człowiekiem sentymentalnym i wiem, że kiedy umiera język, umiera cały świat, który w tym języku istniał – mówił Twardoch.

Spotkanie z autorem bestsellerowych powieści cieszyło się sporym zainteresowaniem czytelników. Zdj. WaT

Mieszkający w pobliskich Pilchowicach pisarz opowiadał też o rodzinnych historiach, w które wsłuchiwał się od bajtla i tłumaczył po naszymu, dlaczego nie pisze po śląsku:

- Mom z tym problym, bo to ni ma do mie takie lekie. Ślonski to je do mie godka godano i jak ktoś do mie godo po ślonsku, to jo sie zaroz przestawiom na godanie. Polski jest do mie językiem pracy intelektualnej, a ślonski – językiem konkretu. Jak coś robia przi chałupie abo we łogrodzie, to myśla yno po ślonsku, nie poradza robić nic rynkami i myśleć o tym po polsku. Ale skuli tego mom taki problym, że jak mom godać i pisać o jakichś abstrakcjach, o sprawach nieprostych, to brakuje mi słów po ślonsku. Skiż tego moje romany na slonski przekłodo Grzegorz Kulik – godoł Twardoch. Tłumaczył też, że właśnie robi sobie przerwę od pisania.

– Aż któregoś dnia już będę wiedział, co napiszę następnego. Zawsze tak jest, to się po prostu pojawi samo z siebie – nagle zobaczę powieść i nagle zrozumiem, że teraz będzie to moja cela, ten pomysł i ta historia będzie moi więzieniem na następne miesiące – mówił.

Być może wśród bohaterów znajdzie się zmarły w 1832 roku, włoski oficer i fałszywy hrabia Tommaso Tomatis, pochowany przy kościele parafialnym w Pilchowicach? A może ktoś zupełnie inny…

O Śląsku między słowami, czyli Szczepan Twardoch w bibliotece

17 zdjęć

25 czerwca w bibliotece głównej pisarz i publicysta Szczepan Twardoch, autor bestsellerów m.in: „Drach”, „Król”, „Pokora” rozmawiał z Mateuszem Banaszkiewiczem na temat wojny w Ukrainie, książkowych bohaterów, Śląska, języka i śląskiej tożsamości. A przysłuchiwało się temu wielu czytelników jego książek.

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula
do góry