Niedopasowany...Karol Husak
Pedagog, wychowawca, terapeuta, instruktor gry na gitarze - do swojego bogatego CV Karol Husak (42 l.) może jeszcze dorzucić… autor powieści. - Główny bohater jest moim alter ego, ale Paweł jest sprytniejszy, odważniejszy i ma łatwość mówienia tego, co myśli. Chciałbym być taki jak on, ale nigdy nie byłem - mówi rybniczanin o bohaterze swojej debiutanckiej książki „Niedopasowany”.
Lata 90. Koniec szkoły średniej. - Właśnie wtedy postanowiłem napisać bajkę dla swoich młodszych braci. Paweł chorował na dystrofię mięśni i wydawało mi się, że publikując książkę uzbieram pieniądze na jego leczenie - wspomina Karol Husak. Zamiast bajki napisał jednak powieść dla młodzieży.
- Co zrobić, by nauczyć młodych ludzi myślenia? Kanadyjski psycholog Jordan Peterson odpowiada: „wystarczy, by zaczęli pisać…”. I coś w tym jest - ocenia dziś rybniczanin.
Wciąż ma tamten brulion zapisany niezbyt składnymi, jak przyznaje, zdaniami. Odłożył go na półkę, gdy pojawiły się nowe wyzwania, w tym studia pedagogiczne. - W 2001 roku zmarł mój brat. Wtedy poświęciłem się muzyce - opowiada. Ale wciąż nurtował go literacki pomysł z szuflady.
- Oczywiście tamten rękopis do niczego się nie nadawał, ale podobał mi się sam pomysł powieści. Wróciłem do niego w 2015 roku. Książkę pisałem sześć lat - mówi Karol Husak. Dedykował ją Pawłowi.
Miała być familijna, prosta w odbiorze, domknięta fabularnie i pozbawiona wulgaryzmów, by mógł ją przeczytać również bardzo młody czytelnik. - Jestem dyslektykiem, więc sięganie po książki i samo pisanie było dla mnie formą autoterapii. Piszę, bo muszę przetwarzać rzeczywistość, której nie „wchłaniam” - przyznaje.
(NIE)DOPASOWANY
„Niedopasowany” to opowieść o młodym człowieku, który próbuje znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie i ma na to pomysł. Jednak oczekiwania wobec niego są zupełnie inne.
- Stąd pytanie, które zadaję sobie od lat: na ile człowiek musi się dostosować do świata, a na ile przystosować otaczającą rzeczywistość do siebie? I chyba właśnie na tym polega dorastanie: to umiejętność przystosowania się, ale też przystosowywania rzeczywistości. Złoty środek nie istnieje, bo każdy z nas jest inny. A artyści, którzy niechętnie poddają się wymogom, tworząc chcą być inni, chcą być niedopasowani. I właśnie o tym jest ta książka - opowiada rybniczanin.
Jego bohater ma głowę pełną muzycznych marzeń, ale zderzając się z niezrozumieniem, ucieka z domu. - On nie jest buntownikiem. On po prostu chce być sobą - mówi autor, którego nurtuje też powszechna chęć dążenia do normalności.
- Ale czym tak naprawdę jest normalność? Ja nie potrzebuję być normalny - norma to większość - mówi z przekonaniem.
Tak naprawdę nie wiemy, gdzie dzieje się akcja jego powieści. Nie ma w niej nazwisk i miejscowości. Równie dobrze to Polska co USA. Autor tłumaczy, że to tzw. Pierwszy Świat, czyli miejsce z dostępem do wszystkich dóbr, i tyle. Książka adresowana jest głównie do młodych ludzi, ale również do ich rodziców, którzy być może odnajdą w niej wskazówki do budowania relacji ze swoimi dziećmi.
- Chciałem pokazać, co tak naprawdę wpływa na wybory Pawła i jak niektóre wydarzenia z przeszłości jego rodziców mogą mieć wpływ na atmosferę w domu - opowiada autor. I wie, co mówi, bo zna takie historie…
TERAPEUTA Z GITARĄ
- Lubię opiekować się ludźmi; mentalnie - mówi Karol Husak, który przez sześć lat pracował jako wychowawca w rybnickim Domu Dziecka, a ostatnio był kierownikiem placówki opiekuńczo-wychowawczej - mieszkania nr 4 przy ul. Hallera, w którym wychowankowie Domu Dziecka uczą się tak ważnej dla młodych ludzi samodzielności. Od stycznia jest terapeutą zajęciowym na męskim oddziale rehabilitacji psychiatrycznej rybnickiego szpitala psychiatrycznego.
- Pracuję z grupą 30 pacjentów w wieku od 19 do 70 lat. Na oddziale są pacjenci po próbach samobójczych, w stanach depresji i psychozy ponarkotykowej. Czasami młodym ludziom brakuje zrozumienia; tylko tyle i aż tyle - mówi Karol Husak i tłumaczy, że często też oczekiwania młodych rozmijają się ze społecznymi wymogami.
Przyznaje, że sam również był niedopasowany. - A raczej nieprzystosowany… - mówi szczerze. Jego największym wyzwaniem w obecnej pracy jest pobudzanie pacjentów do aktywności.
- Pacjenci psychiatryczni lubią przeleżeć całe dnie, szczególnie młodym ludziom brakuje mobilizacji - chcą, by ktoś się nimi opiekował i im więcej czasu spędzają w łóżku, tym bardziej czują się „zaopiekowani”. Problemem psychologa i terapeuty jest więc znalezienie granicy pomiędzy opieką a twardym wymaganiem aktywności. Dlatego cieszy mnie, gdy pacjent jest zadowolony z tego, że w ciągu dnia coś jednak zdziałał - mówi.
Lubi swoją obecną pracę, pewną swobodę w działaniu i wdzięczność pacjentów. Ale lubił też pracować z podopiecznymi DD i ma nadzieję, że kiedyś któryś z nich wspomni wysiłki „wujka Karola”. - Oddawałem się tej pracy bez reszty. Oczywiście były też trudne momenty. Zdarzało się, że kilkuletnie maluchy pytały mnie, czy będę ich tatą… - opowiada. Teraz w szpitalu psychiatrycznym organizuje dla swoich pacjentów również zajęcia muzykoterapii. Nic dziwnego - jest pasjonatem muzyki, gra na gitarze i komponuje. Od kilku lat prowadzi też zajęcia gitarowe w Domu Kultury w Boguszowicach.
WAGARY Z PINK FLOYD
- To budujące, że młodzi ludzie chcą rozwijać swoje zainteresowania, a nie wyłącznie konsumować treści dostępne na tabletach i komórkach. Ucząc się akordów i harmonii, sami chcą coś tworzyć - mówi z dumą o swoich uczniach, którzy odnoszą mniejsze i większe sukcesy.
Co cieszy go szczególnie, bo sam nie ma muzycznego wykształcenia. Jest samoukiem.
- Będąc nastolatkiem, nie grałem na gitarze. Znalazłem na to przestrzeń i czas dopiero po śmierci brata, którym się opiekowałem, co wtedy było dla mnie niezwykle ważne, bo dawało mi poczucie, że robię coś dobrego - mówi.
Grywał w White Monkey i w bibliotece w ramach Cyklu Koncertów Akustycznych „Bez prądu” z nieistniejącym już zespołem Akustyczna Historia.
Swego czasu grał też w rockowym zespole Whatever, który założył jego były uczeń z zajęć gitarowych. Teraz współpracuje z chórem w bazylice oraz z kilkoma utalentowanymi rybnickimi wokalistami, z których najbardziej znany jest Rafał Kozik. Komponuje, pisze piosenki i słucha brytyjskiego rocka progresywnego, na jakim się wychował.
- Miałem 15 lat, kiedy na wagarach kupiłem album koncertowy Pink Floyd. Tamte brzmienia i sposób gry na instrumentach zdeterminowały mój gust muzyczny. Fascynuje mnie też muzyka fusion, czerpiąca z jazzu i rocka, ale nie mam nic przeciwko popowym artystom, jak Bruno Mars czy Dua Lipa, choć oczywiście najbliższa jest mi muzyka instrumentalna zorientowana na warsztat - ze starszej szkoły to Joe Satriani, Steve Vai czy Yngwie Malmsteen, a ze współczesnych - niemiecki wirtuoz gitary Martin Miller, amerykański - Tim Henson, polski - Jakub Żytecki - opowiada rybniczanin.
Nie chce iść w komercję, skracać swoich utworów i dostosowywać ich do wymogów stacji radiowych.
- Chcę, żeby to była moja muzyka, organiczna, prawdziwa… Jak każdy artysta mam potrzebę tworzenia, czyli - jak pada w mojej książce - „nadawania kształtu swoim uczuciom” - mówi.
Swoje kompozycje wykona 15 kwietnia w DK w Boguszowicach podczas koncertu towarzyszącego oficjalnej premierze jego książki „Niedopasowany”.
SCI-FI? A MOŻE SCENARIUSZ?
Najchętniej czyta biografie muzyków oraz książki psychologiczne. I już pracuje nad kolejną powieścią o roboczym wciąż tytule „Zło wcielone”.
- W tej pozwalam sobie na znacznie więcej, również w warstwie językowej, bo zależy mi na pewnym naturalizmie. To spora zmiana - debiutancka powieść była niczym rodzinny TV Hallmark, czyli kanał z familijnymi, a przez to bezpiecznymi dla każdej grupy wiekowej serialami i filmami. Ta zmierza bardziej w stronę Quentina Tarantino - mówi z uśmiechem.
Planuje też napisanie powieści science fiction i scenariusza komiksu. Widać pisanie mu się spodobało.
- Jestem dumny, że znalazłem sobie takie miejsce do samorealizacji. To miejsce dla mnie! - mówi Karol Husak, pedagog, wychowawca, terapeuta, instruktor gry na gitarze, a od niedawna autor powieści.
