10. urodziny Viverso

03.03.2023 Kultura i rozrywka

Od tańca klasycznego po popisy cheerleaderek. Od pięciolatków, często debiutujących na teatralnej scenie, po tańczących rodziców, którzy swoje pasje przekazują już własnym dzieciom. Różnorodny - taki właśnie jest Ogólnopolski Festiwal Tańca Viverso. - W jubileuszowej edycji, 4 i 5 marca na scenie Teatru Ziemi Rybnickiej zaprezentuje się blisko 3 tys. tancerzy z całej Polski - szacuje Izabela Barska-Kaczmarczyk ze Studia Tańca Vivero.

Wiktoria Skudło i Roksana Pielorz ze Studia Tańca Vivero w Zabytkowej Kopalni „Ignacy”. Zdj. Magdalena Glenc

A jeszcze dekadę temu na festiwalu tańczyła ledwo setka młodych ludzi.

- Pierwsze edycje organizowaliśmy dla tancerzy z zaprzyjaźnionych szkół tańca - Vivero z Rybnika i Verso z Kielc. Przygotowując się do sezonu i startów w mistrzostwach Polski, chcieliśmy, aby nasza młodzież miała możliwość występu na profesjonalnej scenie. To był rodzaj próby generalnej - wspomina Izabela Barska-Kaczmarczyk. 

Przełomowy był 2015 rok, gdy po raz pierwszy na festiwal przyjechali tancerze z całej Polski. Było ich coraz więcej, więc powstawały kolejne taneczne kategorie, a imprezę wydłużono do dwóch dni. Dziś chętnych jest tylu, że organizatorzy - Teatr Ziemi Rybnickiej i Stowarzyszenie Rozwoju Twórczości i Edukacji Artystycznej Viverso - mogliby organizować trzydniową imprezę. Nie chcą, bo stawiają na jakość i komfort tancerzy, jurorów i widzów.

Viva Viverso!

To właśnie dobra organizacja wyróżnia rybnicki festiwal na mapie tanecznych imprez w kraju.

- Co roku przyjeżdżają do nas reprezentacje z Łodzi, Krakowa i Warszawy, a nawet ze Szczecina, czy Gdańska. Wracają, bo czują się tutaj dobrze i podkreślają, że nasz festiwal jest rzetelnie przygotowany. Z własnego doświadczenia wiemy, co nam przeszkadza na takich imprezach, ale też wsłuchujemy się w uwagi i opinie innych, dlatego nasz festiwal bardzo dobrze wypada na tle pozostałych - mówi Izabela Barska-Kaczmarczyk, jego główna organizatorka.

Zawsze może liczyć na pomoc instruktorek Vivero oraz współpracowników TZR.

- Zależy nam na tym, by festiwal był dobrze przygotowany, ale oczywiście wpadki się zdarzają. Pamiętam, jak kiedyś zepsuła się konsola oświetlenia scenicznego i nagle zgasło światło. Opóźnienie trwało tylko 40 minut, bo nasz cudowny oświetleniowiec Tomek Porembski przyniósł z domu własną konsolę - opowiada Izabela Barska-Kaczmarczyk.

Uczestnicy Viverso 2021. Zdj. Kamil Klimuszko

Festiwalowi niestraszna była nawet pandemia - udało się tuż przed ockdownem w 2020 i rok później.

- Odbywał się wprawdzie bez udziału publiczności, ale firma, która współpracowała wtedy z teatrem, przygotowała jego profesjonalną realizację telewizyjną na kilka kamer. Ludzie byli zachwyceni - opowiada rybniczanka.

Hip-hopowcy i mażoretki

- Na festiwalowej scenie mieliśmy już występy belly dance, czyli tańca brzucha, ale też tańca ludowego, disco dance, a nawet pole dance na mobilnej rurze, którą tancerze przywieźli ze sobą. Przez kilka lat jedną z kategorii był street dance, jednak hip-hopowcy są specyficzną grupą. Im trudno było dostosować się do teatralnej sceny; nam do ich wymagań, więc nikt nie był do końca zadowolony - wspomina rybniczanka.

Od tańca klasycznego po ludowy. Viverso jest różnorodne. Zdj. Kamil Klimuszko

Zrezygnowano więc z rozgrywania street dance jako osobnej kategorii, ale tancerze tego stylu wciąż występują w kategorii Inne Formy Tańca.

- Kilka lat temu stworzyliśmy kategorię dla mażoretek i cheerleaderek, bo zaczęło do nas przyjeżdżać coraz więcej zespołów na profesjonalnym poziomie. Czują się u nas świetnie, bo zapewniliśmy im warunki do dobrej rywalizacji, m.in. dobierając oświetlenie, które nie przeszkadza im w żonglerce - tłumaczy Barska-Kaczmarczyk.

Tancerze na widowni

Okazuje się, że sporo festiwali tańca odbywa się dziś w halach sportowych, gdzie nie ma problemu z ograniczeniem liczby widzów, z czym boryka się Viverso.

- Zależy nam na tym, by tancerze mogli obejrzeć poszczególne występy, bo to ważny aspekt edukacyjny - również w taki sposób młodzi ludzie uczą się i zdobywają cenne doświadczenie. Dlatego właśnie dla nich musi się znaleźć miejsce na widowni, więc dla widzów z zewnątrz rezerwujemy tylko 200 miejsc, co jest problemem, zwłaszcza dla rodziców tancerzy - mówi rybniczanka.

Nikt jednak nie myśli o zmianie lokalizacji festiwalu, bo teatr to teatr.

- Zespoły cenią sobie to miejsce, jego atmosferę i możliwość prezentacji na profesjonalnej scenie. Dla dziecka, które stoi w kulisach i za chwilę ma wystąpić na teatralnych deskach, to wyjątkowe przeżycie - dodaje.

Mażoretki na festiwalowej scenie TZR. Zdj. Kamil Klimuszko

Po raz drugi z rzędu festiwal zyskał patronat Polskiej Federacji Tańca, a w tym roku wśród sędziów będzie też jej prezes Piotr Patłaszyński. Na zwycięzców czekają medale, puchary, tytuły grand prix i nagrody rzczowe.

Jubileusz za jubileuszem

10. urodziny uczczą jubileuszową galą taneczną. - Zobaczymy nasze prezentacje i kilka gościnnych występów - mówi Barska-Kaczmarczyk o wieczorze wieńczącym pierwszy festiwalowy dzień, gdy na scenie zaprezentują się też tancerze w kategoriach: taniec klasyczny, show dance, salsa i latin show, mażoretki i cheerleaderki oraz inne formy tańca.

- Nowością jest kategoria art dance - dla solistów współczesnych i jazzowych, którzy są dopiero na poziomie początkującym i średnim. Ważne, by oni również mogli się pokazać. A w niedzielę królować będzie już tylko najpopularniejszy wśród naszych uczestników - taniec jazzowy i współczesny - dodaje.

W festiwalu Viverso biorą udział tancerze w różnym wieku i z różnych części kraju. Zdj. Kamil Klimuszko

W festiwalu wystąpi też ok. 200 tancerzy z liczącego dziś ponad 300 osób rybnickiego Studia Tańca Vivero, które we wrześniu świętować będzie 20-lecie. Dziś są wśród nich nawet trzylatki, brakuje za to chłopców, co jest niestety śląską specyfiką.

- Na jubileusz planujemy wystawić „Dzieci ulicy”, pierwszy spektakl taneczny zrealizowany w Teatrze Ziemi Rybnickiej, wtedy jeszcze z zespołem pod nazwą Mały Teatr Tańca, który prowadziłam razem z siostrą Ewą Barską. Chcę zaprosić do wspólnego występu tancerzy z pierwszego składu, bo to od nich tak naprawdę wszystko się zaczęło... - mówi trenerka Vivero i dodaje:

- Zawsze najbardziej się wzruszam, gdy na nasze spektakle, albo na warsztaty przychodzą nasi absolwenci. To najfajniejsze, kiedy do nas wracają…

 

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula
do góry