Strona główna/Aktualności/Jeżech z Rybnika/Z nowym rokiem goście idą. Rybnicka kuchnia Aleksandra (..)

Z nowym rokiem goście idą. Rybnicka kuchnia Aleksandra Szojera

03.01.2024 Jeżech z Rybnika

Za dziecka niezawodnie w noworoczny poranek do naszych drzwi dzwonił wujek z powitaniem "Pokój temu domowi i jego mieszkańcom!", które wnosiło w ponury styczniowy dzień dobry nastrój. Rodzice w tym czasie się upewniali, czy starym zwyczajem ktoś nie wyniósł bramy albo furtki, albo nowszym zwyczajem, nie wrzucił butelek na plac. Tak rozpoczynał się długi okres wzajemnych odwiedzin, który trwał do popielcowej środy.

Murzynek, jest godnym konkurentem modnych brownies. Zdj. Aleksander Szojer

W skwierczącym mrozie na drewnianych sankach opatulony kocami ciągnięty przez mamę czy tatę przemierzałem zasypane śniegiem rybnickie chodniki w drodze do kolejnych wujków i cioć. Kiedy starsi klachali i zajadali się moczką i makówkami ja odkręcałem lampki choinkowych girlandów albo wpatrywałem z rozdziawioną gębą w ruchomą stajenkę wujka Karlika i niezmiennie wcinałem świąteczne pierniczki, ciasteczka czy babki. 

Rodzinne odwiedziny przeplatał obchód rybnickich betlejemek, spośród których najbardziej uwielbiałem ruchomą w Ligocie. Nie mogłem oderwać wzroku od poruszających się królów i pastuszków oraz machającego ręką na błogosławieństwo Dzieciątka a betlejemkowa fascynacja pozostała mi do dziś.

Kiedy już chodziłem do szkoły uwielbiałem zaś zjeżdżanie na sankach w wszelkich możliwych górek: u sąsiada, na szkolnym placu i na przykopie w drodze do szkoły, a kiedy rodzice zaszaleli, na kozich górkach, gdzie do tej pory zjeżdżamy z bratankami w coraz rzadsze śnieżne dni. Tym sposobem zimny styczeń stawał się najbardziej wyczekiwanym okresem roku, w którym właściwie nie sposób było się nudzić.

Do prawdziwej ekstazy doprowadzała jednak sanna, którą czasami organizował wujek w Jastrzębiu. Długi sznur sanek ciągnął wówczas traktorem przez zasypane śniegiem polne drogi do entuzjastycznego wrzasku trzymających się kurczowo sanek dzieciaków.

Z nostalgii tyle pożytku, ile praktycznych wniosków da się wyciągnąć.

Choć dzisiaj o sannę trudniej i z chrześniakami z wytęsknieniem wyczekujemy tego jednego czy dwóch zimowych dni, kiedy śniegu starcza, żeby pozjeżdżać, to nic nie wadzi, żeby poodwiedzać rodzinę i znajomych.

Być może na początku się zaskoczą, ale pewnie ucieszą, że ktoś przerwie ich telewizyjnych ciąg. A oczekując na rewizyty napieczmy, ile się da, by nakarmić tradycję, że w domu na gościa zawsze czeka domowy wypiek. Najlepiej z młodymi, którzy wbrew pozorom uwielbiają oderwać się od ekranów, jeśli tylko ich zachęcimy, łagodnie pokierujemy i pochwalimy za kuchenną pomoc, nawet jeśli niezbyt na początku zręczną.

Nic lepszego na zimowe długie wieczory niż robienie rzeczy wspólnie, a cóż przyjemniejszego niż pieczenie smakołyków. Młodzi łapią bakcyla w okamgnieniu i nierzadko stają się domowymi ekspertami od wyrabiania łakoci. Podaję przepis na moje ulubione (poza kołoczem) ciasto dzieciństwa, ale jeśli wolimy brownies, mafinki, czy cokolwiek innego - do dzieła, najważniejsze, żeby wszyscy mieli frajdę. 

Aleksander Szojer

Murzynek. To ciasto o mało poprawnej politycznie nazwie jest godnym konkurentem modnych brownies. Pulchne, wilgotne obezwładnia kubki smakowe głębokim smakiem kakao. Jako bajtle (dzieci) walczyliśmy i jako dorośli wciąż walczymy o krańce wypieku, gdzie najwięcej doskonale chrupiąco-lepkiej czekoladowej polewy.

Składniki na 1 formę:

  • 400 g cukru (2 szklanki poj. 200 ml)
  • 100 ml (0,5 szklanki) wody
  • 1 kostka margaryny (250 g) lub taka sama ilość masła, choć margaryna sprawdza się lepiej niż masło
  • 3 łyżki kakao
  • 3 jajka
  • 250 g mąki pszennej (2 szklanki) z 2 łyżeczkami proszku do pieczenia
  • Jeśli lubimy: garść rodzynek i/lub rozdrobnionych orzechów włoskich
  • Łyżka bułki tartej

Przygotowanie:

  • Cukier, wodę, kakao i margarynę zagotować w rondelku i dokładnie rozmieszać, by nie powstały grudki. Pozostawić do ostudzenia na 15 min i odlać 0,5 szklanki na polewę.
  • Włączyć piekarnik do nagrzania na 180°C.
  • Rozbełtać 3 jajka widelcem i wmieszać do przestudzonej masy. Przesiać do niej mąkę z proszkiem do pieczenia, dodać bakalie, jeśli używamy i zamieszać do uzyskania gładkiej masy.
  • Przelać do formy wysmarowanej margaryną i wysypanej bułką tartą. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 60 minut.
  • Zostawić w uchylonym piekarniku. Po ok. 30 min oblać po wierzchu pozostawioną polewą. Wyjąć do pełnego wystudzenia.

Podpowiedzi:

  • Do wysmarowania formy wystarczy reszta tłuszczu z folii po margarynie czy maśle.
  • Ciasto nie wyrasta prawidłowo w formach niskich. Najlepsza jest wysoka forma babkowa - nasza ma 38 cm długości, 12 cm szerokości i 8 cm wysokości.
  • Najekonomiczniej podwoić ilość składników i upiec dwie babki za jednym razem.

Więcej przepisów z Rybnickiej kuchni Aleksandra Szojera TUTAJ

Opracowanie
rybnicka .eu

Zobacz także

Bigos - idealny zimowy rozgrzewacz. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera
Bigos - idealny zimowy rozgrzewacz. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Bigos - idealny zimowy rozgrzewacz. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Urok świątecznych przygotowań. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera
Urok świątecznych przygotowań. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Urok świątecznych przygotowań. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Grzybobrania czas! Śląska kuchnia Aleksandra Szojera
Grzybobrania czas! Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Grzybobrania czas! Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Addio, pomidory. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera
Addio, pomidory. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Addio, pomidory. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Owoców czas. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera
Owoców czas. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Owoców czas. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Dobre gotowanie zaczyna się na rybnickim targu. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera
Dobre gotowanie zaczyna się na rybnickim targu. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Dobre gotowanie zaczyna się na rybnickim targu. Śląska kuchnia Aleksandra Szojera

Kołocz na komunie i wesele. Jak piec podpowiada Aleksander Szojer (Przepis)
Kołocz na komunie i wesele. Jak piec podpowiada Aleksander Szojer (Przepis)

Kołocz na komunie i wesele. Jak piec podpowiada Aleksander Szojer (Przepis)

Śląska kuchnia Aleksandra Szojera: W poszukiwaniu śląskiego dania wielkanocnego
Śląska kuchnia Aleksandra Szojera: W poszukiwaniu śląskiego dania wielkanocnego

Śląska kuchnia Aleksandra Szojera: W poszukiwaniu śląskiego dania wielkanocnego

Śląska kuchnia Aleksandra Szojera: Po śląsku, czyli bez mięsa
Śląska kuchnia Aleksandra Szojera: Po śląsku, czyli bez mięsa

Śląska kuchnia Aleksandra Szojera: Po śląsku, czyli bez mięsa

do góry