Talerzyki z Silesii dla wtajemniczonych
W czasach PRL świętowanie w zakładach pracy było zakazane? W emalierni Huty Silesia dla wąskiej grupy „wtajemniczonych” wykonywano «limitowane» świąteczne upominki - talerzyki ze świeczką, bombką, a nawet… świętą rodziną!
O ile jeszcze w latach 50. i 60. XX wieku pielęgnowanie tradycji Bożego Narodzenia w zakładach pracy nie było wskazane, to - jak wspomina Jerzy Natkaniec, długoletni pracownik huty i autor książek - w latach 70. przyszła odwilż, a wraz z nią radosne świętowanie w Silesii.
- Po raz pierwszy od wielu lat, na kilka dni przed Wigilią, sprowadzono do zakładu ryby, za co odpowiedzialny był Kazimierz Bogacz ze związków zawodowych. Każdy pracownik otrzymywał talon na 1 sztukę karpia. Kolejka do ciężarówki pełnej ryb stojącej przed biurowcem Huty Silesia ustawiała się już nad ranem nawet przy mrozie sięgającym -20 stopni Celsjusza - wspomina Jerzy Natkaniec.
Jakoś na dwa albo trzy tygodnie przed świętami w oddziale wzorcowni znajdującym się w kierowanej przez Krystynę Kocjan emalierni, dla wąskiej grupy „wtajemniczonych” wykonywano niewielkie ilości świątecznych, emaliowanych upominków - talerzyków ze świeczką, bombką, a nawet… świętą rodziną.
W halach produkcyjnych zaczęły pojawiać się choinki i inne ozdoby świąteczne. Od początku lat 80. koordynatorem wszystkich działań świątecznych z ramienia dyrekcji była Ewa Kamyczek, która kierowała też działalnością zakładowego radiowęzła. - W zakładzie organizowano spotkanie opłatkowe. Była kawa, pierniki świąteczne, a nawet smażony karp, moczka i makówki. Łamano się opłatkiem - wspomina Ewa Kamyczek.
Dodaje, że w czasach, kiedy handel przypominał „polowanie na wszystko”, w hucie sprowadzano towary deficytowe, szczególnie owoce tropikalne, m.in. pomarańcze, słodycze czy bakalie.
- Radiowęzeł zakładowy dwa tygodnie przed świętami nadawał świąteczne piosenki, a dwa dni przed Wigilią kolędy. Audycje zawierały ciekawostki o regionalnych zwyczajach, obrzędach i potrawach bożonarodzeniowych. Życzenia przez radiowęzeł składał dyrektor naczelny Huty Silesia (w latach 70. Czesław Kozubek) i przewodniczący związków zawodowych. Związki przygotowywały też paczki ze słodyczami i owocami dla dzieci oraz pracowników przebywających na długim zwolnieniu lekarskim - wspomina pani Ewa.
Zdarzyło się, że wysyłano kartki świąteczne do wszystkich pracowników na adres domowy. - Panie zatrudnione przy ręcznym wypisywaniu miały roboty „po same kokardy” - śmieje się pani Ewa.
W domu kultury przy ulicy Mikołowskiej dla załogi huty koncert dawał założony w 1927 roku Chór Dzwon, który występował też w rybnickich kościołach.
Aleksander Król